"Pracuję jako przedszkolanka w publicznym przedszkolu. Zawsze, gdy zbliża się Dzień Matki lub Dzień Ojca, proszę rodziców o to, by przyszli na przedstawienie, bo wiem, jakie to jest ważne dla maluchów. Dzieci marzą o tym, by powiedzieć wierszyk, czy zaśpiewać piosenkę dla mamy i taty. Kiedy ktoś mówi, że nie może przyjść, wtedy proszę, aby inny członek rodziny był na przedstawieniu. W tym roku zadeklarowały się wszystkie matki, a na końcu, pięć z nich wystawiło swoje dzieci, które płakały przez całe przedstawienie".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Powtarzałam po kilkanaście razy
Nie rozumiem, dlaczego rodzicom, tak trudno jest poświęcić kilka godzin, aby zobaczyć przedstawienie dziecka. One naprawdę się tym przejmują, ćwiczą, uczą się różnych piosenek i wierszy, byleby ich mamy były zadowolone. Właśnie dlatego wielokrotnie mówię rodzicom, gdy obierają swoje pociechy, aby przyszli na to przedstawienie. Termin zawsze jest znany minimum miesiąc wcześniej.
Oprócz tego na grupie dla rodziców na Facebooku tłumaczę, jakie to ważne, aby byli. Jak nie mogą przyjść, proszę, by ktoś bliski dziecka zastąpił mamę, czy tatę w tym dniu. Jeszcze trzy dni przed przedstawieniem pytałam, czy wszyscy będą. Każda matka potwierdziła przybycie. Kiedy wystąpienie miało się zacząć, zobaczyłam, że kilka krzesełek jest pustych. Miałam świadomość, że dzieci będą szukać swoich mam w tłumie.
Najpierw przemawiała dyrektorka placówki w nadziei, że niektórzy się spóźnią. Niestety pięć matek nie przyszło wcale. Ich dzieci wpadły w płacz podczas przedstawienia, kiedy miały mówić swoje role. Niestety trudno było je uspokoić, więc musiały zejść ze sceny, aby przedstawienie mogło nadal trwać.
Matki zignorowały przedstawienie dzieci
Próbowałam tłumaczyć dzieciom, że ich rodzicom mogło coś wypaść, że na pewno chciały przyjść, tylko coś ważnego ich zatrzymało. Że są chciane i kochane przez mamy, a wierszyk i piosenkę mogą zaśpiewać i wyrecytować w domu. Tak samo jak dać prezent na ich święto, które przygotowywały od kilku dni.
Po wszystkim zadzwoniłam do tych nieobecnych matek. Okazało się, że one mają gdzieś swoje dzieci. Niektóre powiedziały wprost, że wolą w tym czasie robić coś innego, bo te przedstawienia są nudne, jedna powiedziała, że akurat na tę godzinę zwolnił się termin na paznokcie i wolała pójść na manicure, a inna udawała, że zapomniała o przedstawieniu.
Jeszcze gdyby te mamy pracowały zawodowo, to jakoś może bym to zrozumiała. Jednak nie, akurat te matki siedzą w domu cały czas. Żal mi ich dzieci.
Sandra