"Jesteśmy małżeństwem od ponad dziesięciu lat. Kiedyś z Marcinem dogadywaliśmy się bez słów. Byliśmy przyjaciółmi, ale też cały czas płonął między nami ogień. Ostatnio wszystko przygasło. Mąż jest leniwy, chce ciągle leżeć na kanapie, nie ma między nami chemii, nigdzie nie wychodzimy. Zastanawiam się, gdzie się podział mój ogier".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój mąż jest leniwy
Mój mąż to wyjątkowo trudny przypadek. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się zmienił na przestrzeni lat. Kiedyś był bardzo żywiołowy i energiczny. Co chwilę wymyślał nowe atrakcje. Jeździliśmy w góry i nad morze, a nawet siedząc w domu było ciekawie, bo nie tylko oglądaliśmy filmy, ale też graliśmy w gry planszowe czy urządzaliśmy sobie ciekawe dyskusje i spotykaliśmy się ze znajomymi. Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat i teraz nasze życie wygląda zupełnie inaczej. Mąż ciągle chciałby leżeć na kanapie. Po pracy nic mu się nie chce i w głowie mu tylko odpoczynek. To dla mnie bardzo męczące, bo też chcę mieć coś od życia. Marzą mi się jakieś wakacje czy weekendowe wypady. Z nim to nie wchodzi w grę.
Nic mu się nie chce
Mąż całkowicie stracił zapał do aktywności fizycznej. Kiedyś często jeździliśmy na rowerach, a teraz możemy o tym zapomnieć. On chciałby tylko oglądać filmy i jeść. Okropnie przytył i ma wielki brzuszek. Zdaje się, że w ogóle mu to nie przeszkadza. Jak tak można żyć? Mam wrażenie, że to bardziej egzystowanie niż faktyczne życie. Kompletnie nie rozumiem jego podejścia i nie wiem, gdzie podział się mój ogier. Kiedyś w łóżku był między nami ogień, a teraz nie ma kompletnie nic. On do łóżka idzie tylko po to, żeby spać, nie myśli o niczym innym, tylko praca, spania i jedzenie. Chciałabym go jakość rozruszać i już podejmowałam wiele różnorodnych prób, ale wszystko na nic.
Co powinnam zrobić?
Zastanawiam się, co powinnam zrobić, żeby nasze życie się zmieniło. Zależy mi na tym, żebyśmy znów cieszyli się sobą. Mam jednak wrażenie, że to marzenie ściętej głowy. Mąż nie chce mnie słuchać. Nawet proponowałam mu wizytę u psychologa, jednak on nic sobie z tego nie robi. Twierdzi, że nie z nim jest problem, tylko ze mną, bo nie jestem w stanie zaakceptować tego, że się starzejemy. Poważnie? Moim zdaniem to głupie gadanie, które nie powinno mieć miejsca.
Smutna Żona