"Kiedyś nie wyobrażałam sobie, by mieć młodszego partnera. W domu wmawiano mi, że tak być nie powinno. Że to kobieta powinna być młodsza, a partner starszy. Bo niby będzie dojrzalszy i dzięki temu będzie lepszym ojcem. Tak też wybierałam i szczerze, to były kiepskie związki. Dopiero po latach zdecydowałam się na relację z młodszym partnerem i też dopiero teraz czuję, że żyję".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Tak było ustalone
Tak było ustalone: to chyba najlepsze określenie. W domu rodzinnym zawsze mówiło się, że to kobieta powinna być młodsza, a mężczyzna starszy. Rzekomo taki mężczyzna miał być bardziej dojrzały, a tym samym miał być również w przyszłości bardziej odpowiedzialnym ojcem.
Szczerze przyznam, że zawsze wolałam młodszych, jednak te domowe ustalenia sprawiały, że starałam się nie zwracać na nich uwagi.
Byłam w dwóch związkach ze starszymi
Byłam w dwóch, dość długich związkach ze starszymi mężczyznami, ale z żadnym z nich tak naprawdę nie byłam szczęśliwa. Różnica wieku między nami to było 10 i 15 lat. Dla mnie to była ogromna przepaść i szczerze, gdy poznawałam ich bliżej, okazywało się, że mamy od życia zupełnie inne oczekiwania.
Ja jestem pełna tego życia, uwielbiam czerpać z niego pełnymi garściami, a im zwyczajnie się już nie chciało.
Dlatego postanowiłam, że wolę zostać sama.
Ale to się zmieniło
Jednak po jakimś czasie się to zmieniło. Podczas zagranicznego wyjazdu poznałam mężczyznę, który od razu mnie zauroczył. Miał w sobie tyle energii. Miał też wiele różnych planów na przyszłość, a ja potrzebowałam właśnie kogoś takiego.
Zakochałam się i choć jest młodszy o 8 lat, to dogadujemy się świetnie i szczerze, to nie zauważyłam, by był mniej dojrzały od moich poprzednich partnerów.
A w dodatku adoruje mnie i jest bardzo romantyczny. Tamtym mężczyznom już nic się nie chciało. Oni przychodzili z pracy i mieli dość. A ja chciałam coś porobić, gdzieś pojechać, czy pójść choćby na spacer. Z nimi zostawało mi leżenie przed telewizorem i oglądanie seriali, które nawet mi nie pasowały. Ale chciałam być miła.
Z jednym już nawet miałam wziąć ślub. Jak ja się cieszę, że miałam w sobie odwagę, by odejść.
Dopiero teraz jestem naprawdę szczęśliwa, choć rodzice nie chcą mnie znać, bo oczywiście uważają, że przynoszę wstyd rodzinie. Ale ja już mam do gdzieś. Liczy się moje szczęście, a nie oczekiwania innych.
Weronika