"Babcia Krysia i dziadek Romek w moich oczach uchodzili za szczęśliwe i kochające się małżeństwo. Doczekali się trójki dzieci i sześciorga prawnucząt. Zawsze stawiałam ich sobie za wzór. Kilka dni przed swoim odejściem babcia zdradziła mi, że to nie miłość jest najważniejsza tylko wzajemny szacunek. A miłość, cóż, ona przyjdzie, ale później".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Babcia wyszła za mąż z rozsądku
Moja Babcia Krysia i dziadek Romek spędzili razem 50 lat życia i doczekali się trójki dzieci i sześciorga wnucząt. W moich oczach uchodzili za bardzo zgodne i kochające się małżeństwo, jednak okazuje się, ze nie zawsze tak było. Często powtarzałam babci, że ja nie mam tyle szczęścia w miłości i dziś już nie ma takich kochających mężczyzn jak dziadek.
Babcia na kilka dni przed swoim odejściem opowiedziała mi historię swojego życia i swojego małżeństwa z dziadkiem, która mną wstrząsnęła. Okazuje się, że babcia wyszła za mąż z rozsądku i początkowo wcale nie kochała dziadka.
Moja babcia była córką ubogich rolników. Sama pracowała w jedynej fabryce w dużym mieście i marzyła o polepszeniu swojego życia oraz o tym, by uniezależnić się od rodziców. Niestety do tego potrzebowała jednej rzeczy: pieniędzy. W jej młodej głowie narodził się wtedy genialny pomysł na rozwiązanie jej wszystkich problemów: małżeństwo z rozsądku.
Tak się złożyło, że do babci w młodości cholewki smalił jej sąsiad - przystojny i uroczy, ale biedny jak mysz kościelna młody pisarz. Babcia też czuła do niego miętę, ale kiedy myślała o tym, jak mogłoby wyglądać ich wspólne życie - to załamywała ręce. Z czego niby opłacą rachunki, co dadzą jeść dzieciom? - zastanawiała się. Bronek, bo tak miał na imię jej absztyfikant, miał niewątpliwy urok osobisty, ale bujał w obłokach.
Babcia mimo zaledwie 18 lat, miała jednak głowę na karku i nie chciała takiego życia. Obawiała się, że sama miłość nie wystarczy, kiedy trzeba będzie stawić czoło trudom życia. I wtedy na jej drodze stanął Roman.
Babcia na łożu śmierci dała mi złotą radę: Miłość przyjdzie z czasem
Roman nie był w typie babci i był aż o 10 lat od niej starszy, ale w odróżnieniu od Bronka, miał głowę na karku. Roman miał przede wszystkim fach w ręku i dobry zawód - był szewcem i robił buty dla mieszkańców całej okolicy. Choć panowała wtedy głęboka komuna, on umiał sobie w życiu poradzić i był bardzo obrotny. Wiedział, skąd wziąć skórę na buty i do kogo się uśmiechnąć, by dostać materiał na fleki.
Z kolei zadowoleni z dobrej jakości butów klienci odwdzięczali mu się i przywozili mu ze wsi całego świniaka, czy kilka kilogramów dobrych jabłek i ziemniaków. Jednym słowem Roman miał wszystko, do pełni szczęścia brakowało mu jedynie żony.
Babcia poznała go w jego pracowni szewskiej - przyszła naprawić jedyne buty, jakie miała, bo nie stać jej było na wykonanie nowych. Romek jednak sam zaoferował, że zrobi jej nowe buty na zaś, a ona zapłaci mu, gdy się dorobi.
Babcia od razu wyczuła, co się święci - wiedziała, że jej największym atutem jest młodość i uroda, a te nie będą trwać wiecznie. Choć dziadek nie był w jej typie, zakręciła się wokół niego, a rybka chwyciła haczyk. Wkrótce babcia Krysia i dziadek Roman byli już po ślubie.
Babcia Krysia na łożu śmierci zdradziła mi, że za dziadka Romka wyszła za mąż rozsądku i wcale go nie kochała, gdy stawała z nim na ślubnym kobiercu. Dała mi jednak złotą radę, która mną wstrząsnęła.
Miłość przyjdzie z czasem, kochanieńka
- powiedziała do mnie z uśmiechem.
I rzeczywiście, babcia i dziadek doczekali się dzieci i stworzyli szczęśliwą rodzinę. Babcia zdradziła mi, że w szczęśliwym małżeństwie to nie miłość jest najważniejsza, a wzajemny szacunek. Babcia zawsze szanowała dziadka za to, że miał głowę na karku i umiał sobie radzić w życiu. To, że był starszy do niej o 10 lat, też sprawiło, że szanowała jego wiedzę i doświadczenie.
A co się stało z tym biednym pisarzem absztyfikantem babci?
Stoczył się i nie zrobił żadnej kariery
- powiedziała ze smutkiem w oczach babcia.