"Mój Kamilek to jest dobry chłopak i od zawsze uważałam, że zasługuje na kobietę, która zatroszczy się o prawie tak dobrze, jak robiłam to ja. Długo takiej szukał i w końcu znalazł, ale muszę przyznać, że do ideału jest jej bardzo daleko. Może syn zaślepiony uczuciem nie zwrócił na pewne szczegóły uwagi, ale ja natychmiast je wyłapałam. Moja przyszła synowa średnio radzi sobie z gotowaniem, więc zaproponowałam, że zostanę ich kucharką".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa niezadowolona z przyszłej synowej
Ja wiem, że dzisiaj, to już się tak nie patrzy, żeby to kobieta robiła wszystko w domu i była tak zwaną gospodynią swojego małżonka, ale każda powinna potrafić ugotować coś więcej niż jajka na twardo i wodę na herbatę. Mnie moja Mamusia od małego uczyła, jak się robi zarówno świąteczne potrawy będące tak ważne dla naszej tradycji, jak i podstawowe rzeczy typu kotlet schabowy z mizerią i ziemniaczkami.
Dzisiaj niestety już się tego nie robi i ja nie wiem, co się z tymi kobietami podziało. Praktycznie każda urodzona przed 1990 rokiem potrafi coś ugotować, ale te młodsze to raz, że im się nie chce, albo nie znają podstawowych przepisów – tak, jak moja przyszła synowa.
Niby też wychowana prawie na wsi, ale widocznie jej mamusi nie zależało, żeby zwiększyć wartość córki na rynku matrymonialnym, no cóż... Ja za kogoś dzieci wychowywać nie będę, bo swoje już wychowałam i zrobiłam to najlepiej, jak się tylko dało.
Propozycja nie do odrzucenia
O wszystkim opowiedział mi mój syn, a tak naprawdę to ja zaczęłam wypytywać, dlaczego tak często przyjeżdża do mnie sam i nie może odejść od talerza, bo taki jest wygłodzony. Cieszę się, że powiedział mi prawdę i nie skłamał, on mnie nigdy nie okłamał i za to jestem mu wdzięczna.
Okazuje się, że ta cała jego narzeczona i moja przyszła synowa nie radzi sobie w garach, ale to do tego stopnia, że jak gotuje makaron, to zawsze jest rozpaćkany od przegotowania. No to pytam Kamilka, co ona je i jak to u nich wygląda, a on mi mówi, że zazwyczaj sałatki i jakieś pieczywo, popija jogurtem i dla niej to wystarcza.
No może dla niej tak, ale chłop głowa rodziny musi sobie dobrze zjeść, a tym bardziej mój syn. Pomyślałam, że ja i tak już na emeryturze, więc mogłabym im gotować, a syn by ode mnie tylko odbierał i nie chodziłby wreszcie głodny. Ten pomysł nie spodobał się jednak tej królewnie i na dodatek jeszcze się na mnie obraziła.
Nie mam głowy na to wszystko i współczuję wszystkim mężczyznom urodzonym po 2000 roku, jak im przyjdzie szukać sobie małżonki, która zapewne nic nie będzie umiała zrobić.
Bez podpisu