"Babcia radziła, żeby nie brać ślubu w maju. Gdybym jej posłuchała, pewnie moje życie potoczyłoby się inaczej..."

"Babcia radziła, żeby nie brać ślubu w maju. Gdybym jej posłuchała, pewnie moje życie potoczyłoby się inaczej..."

"Babcia radziła, żeby nie brać ślubu w maju. Gdybym jej posłuchała, pewnie moje życie potoczyłoby się inaczej..."

Canva

"Odkąd pamiętam, moja babcia każdemu służyła dobrą radą. Miała mnóstwo swoich mądrości, które zawsze powtarzała. Choć niektórym wydawały się one jedynie babcinym gadaniem, często się sprawdzały. Dokładnie tak stało się w związku z moim ślubem. Babcia ostrzegała, żeby pod żadnym pozorem nie brać go w maju. Oczywiście zbagatelizowałam jej rady i zrobiłam na przekór. A ostrzegała! Gdybym tylko jej posłuchała, pewnie moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Babcia radziła, żeby nie brać ślubu w maju

Odkąd pamiętam, moja babcia każdemu służyła dobrą radą. Miała mnóstwo swoich mądrości, które zawsze powtarzała. Choć niektórym wydawały się one jedynie babcinym gadaniem, często się sprawdzały. Pamiętam mnóstwo takich sytuacji!

Kiedyś, gdy byłam u babci w odwiedzinach i w drodze powrotnej przypomniało mi się, że zapomniałam od niej torebki, cofnęłam się. Babcia powiedziała, że powinnam, chociaż na chwilę, usiąść, żeby zapobiec nieszczęściu. Oczywiście jej nie posłuchałam, bo śpieszyłam się do znajomych. Po drodze złamałam nogę.

Dokładnie to samo stało się z w związku z moim ślubem. Babcia ostrzegała, żeby pod żadnym pozorem nie brać go w maju. Oczywiście zbagatelizowałam jej rady i zrobiłam na przekór. A ostrzegała! Gdybym tylko jej posłuchała, pewnie moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej...

Płacząca panna młoda Canva

Gdybym tylko posłuchała babcinych rad, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej

Gdy tylko babcia poznała datę mojego ślubu, ciągle powtarzała:

Majowy ślub to miłości grób.

Jak to usłyszałam, to miałam ubaw po pachy, ale babcia nie dawała za wygraną. Twierdziła, że majowi brakuje literki "r", co w przyszłości przyczyni się do wiecznego pecha i kłótni w małżeństwie. Byłam pewna, że to tylko nic nieznaczące przesądy przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Niestety, nic bardziej mylnego! Okazało się, że moja babcia miała rację. Choć wcześniej byliśmy idealną parą, tuż po ślubie zaczęły się pierwsze oznaki napięć. Początkowo były to tylko drobne sprzeczki, które bagatelizowałam, uznając, że to naturalne po ślubie. Z czasem nieporozumienia przerodziły się w poważniejsze kłótnie, które koniec końców się awanturami. W końcu nie wytrzymałam i w nerwach wypowiedziałam o kilka słów za dużo.

Po chwili usłyszałam, że mój mąż ma tego dość i zamierza złożyć papiery rozwodowe. To było jak grom z jasnego nieba. Myślałam, że to tylko puste słowa, ale już na drugi dzień przeszedł do czynów i przyniósł dokumenty do podpisania. Gdybym tylko posłuchała babcinej rady, pewnie skończyłoby się to zupełnie inaczej...

Reklama
Reklama