"Niedawno urodził się nasz synek. Poród nie był łatwy i ostatecznie zadecydowano o cesarskim cięciu. Żona bardzo się tego bała, bo ma niski próg bólu, no ale nie było innego wyjścia. Oboje wiedzieliśmy, że po takim porodzie będzie dochodziła do siebie dłużej. A ona wiedziała też, że ja nie mogę pozwolić sobie na choćby jeden dzień wolnego. Nie teraz. Mam ważny projekt do zamknięcia. Przed porodem byliśmy naprawdę zgodnym małżeństwem. A teraz ona ma wobec mnie wygórowane oczekiwania. Chce, bym też wstawał w nocy do dziecka, a to ponad moje siły".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Niedawno zostaliśmy rodzicami
Dwa tygodnie temu na świat przyszło nasze pierwsze dziecko. Marcel dostał 10 punktów i został uznany za zdrowego, silnego chłopca. Tylko poród nie szedł tak, jak powinien i po wielu godzinach bólu moja żona została zaprana na blok operacyjny w celu przeprowadzenia cesarskiego cięcia.
To była ostatnia rzecz, jakiej ona chciała. Bardzo się bała i ja ten strach rozumiem, bo to jednak tak naprawdę poważna operacja.
Żona też ma bardzo niski próg bólu, a wiadomo, że po cesarskim cięciu dochodzi się do siebie sporo dłużej.
Przywiozłem ich do domu
Przywiozłem żonę i synka do domu, akurat był weekend, więc i ja mogłem odsapnąć. Żona próbowała odespać te ostatnie dni, ale było jej ciężko choćby zmienić pozycję.
W niedzielę już przygotowywałem ją na to, że ja w poniedziałek wracam do pracy. Prosiła, bym został w domu jeszcze kilka dni, ale naprawdę nie mogłem. Domykam teraz bardzo ważny projekt i po prostu muszę być obecny. Nie mogę tego robić z domu. To wymaga mojej obecności w biurze.
Wróciłem do tej pracy, a gdy tylko przyjechałem do domu, żona od razu wciskała mi małego. Nie mówiąc już o tym, że nawet nie było obiadu. Sam musiałem sobie coś ogarnąć.
Przejmowałem opiekę nad dzieckiem
Przejmowałem więc opiekę nad dzieckiem. Wiedziałem, że ona jeszcze nie najlepiej się czuje. Ale w nocy żona oczekiwała, że ja się zajmę dzieckiem. Znów. Że będę wstawać do synka, karmić go i przewijać.
Przecież to ponad moje siły. Ja pracuję i też kiedyś muszę odpocząć.
Chciałem, żeby przyjechała moja mama, pomagałaby choćby w nocy. Żona odmówiła. W zamian za to stwierdziła, że powinienem wreszcie dorosnąć, bo zawsze się wszystkimi wyręczam. Podobno.
Usłyszałem też, że myślała, że jestem lepszym mężem i chce rozwodu. Po kilku dniach od porodu. Mam nadzieję, że to tylko hormony, bo my zawsze byliśmy bardzo zgodnym małżeństwem. A teraz ona wciąż robi mi wyrzuty. Trudno mi w takiej sytuacji nie wybuchnąć. Jeszcze się trzymam, ale nie wiem, jak długo.
Seba