"Moja partnerka Karolina ma różne zachcianki, a ja jako wzorowy partner je spełniam. Ostatnio zażyczyła sobie, żebym przychodził z kwiatami do jej pracy, żeby wszyscy w firmie zazdrościli jej, że ma takiego przystojnego i dobrze wychowanego partnera. Początkowo nie chciałem się zgodzić i zasugerowałem, że może nie ma co robić tego na pokaz, tylko lepiej, żebym jej kupował kwiaty i czekał na nią w domu. Karolina stwierdziła jednak, że właśnie chodzi o to, żeby wszystkie koleżanki widziały".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Karolina i ja jesteśmy razem od dwóch lat.
Karolinę poznałem na Tinderze. Wcześniej miałem różne partnerki, ale to nie było to. Z nią było jednak inaczej. Od razu postawiła sprawę jasno, że ma 28 lat i szuka stałego partnera do związku. Ja też już miałem dość takiego życia chwilą i też chciałem czegoś stałego.
Już na pierwszym spotkaniu Karolina powiedziała mi, że jej odpowiadam wizualnie – mam sto dziewięćdziesiąt centymetrów i jestem w jej typie, więc jak coś, to ona może założyć szesnastocentymetrowe szpilki, i nadal będzie niższa, i że tak ogólnie chce mnie poznać bliżej.
Ucieszyłem się i jakoś tak to się wszystko potoczyło, że udało nam się związać ze sobą.
Raz w tygodniu chodzę do Karoliny do pracy z kwiatami
Karolina pracuje w Warszawie w takiej firmie transportowej jako pracownik biura i z miesiąc temu stwierdziła, że powinienem chodzić do jej pracy z kwiatami raz w tygodniu, żeby w ten sposób pokazać jej swoją miłość.
Ja od razu odpowiedziałem, że po co robić to na pokaz i chyba lepiej by było, gdybym w domu czekał z kwiatami. Wtedy wiedziałaby, że nie robię tego dla lansu, ale dlatego, że mi na niej zależy. Ona jednak stwierdziła, że nie ma mowy i właśnie o to chodzi, żeby koleżanki były zazdrosne. Nie miałem wyboru...
Tak więc umówiliśmy się i tak też czyniliśmy. Za pierwszym razem, gdy przyszedłem, wszystkie koleżanki Karoliny zaczęły aż piszczeć z zazdrości, pytając ją, co to za okazja. Ona jednak dumnie odpowiadała, że jej przystojny mężczyzna przynosi jej kwiaty bez okazji.
A jednak ostatnio przyszedłem już trzeci raz z tymi kwiatami i widzę, że teraz to bardziej wywołuje uśmiech na twarzach jej koleżanek. W końcu jedna z nich nawet powiedziała: „Ej, wy to chyba robicie na pokaz”.
Maciej