"Helena była miłością mojego życia. Nigdy jednak nie dane nam było być razem. Tak się jednak złożyło, że ja miałem swoje życie, swoją żonę i dzieci, a ona miała swojego męża i dziecko. Byłem w innym związku, ale całe życie kochałem Helenę. Tak bardzo chciałem być z nią w związku małżeńskim, a jednak nie było mi to dane. Gdy już byliśmy tak blisko, żeby stworzyć relację na starość, Helena zmarła. Przed śmiercią zostawiła list. Ja dostałem go dopiero po trzech latach. Gdy przeczytałem, nie mogłem pohamować łez".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Helena odeszła 3 lata temu
Helenę poznałem, gdy miałem 22 lata. Tak się jednak złożyło, że ona była wtedy w związku, a ja byłem singlem. Ona nie chciała zerwać z chłopakiem. Nie chciałem, żeby zdradziła swojego chłopaka, więc się wycofałem. Tak minęło 5 lat i sytuacja się zmieniła.
Ja byłem w związku małżeńskim, a Helena zerwała z tamtym mężczyzną. Spotkaliśmy się kilka razy i czułem, że to ta jedyna. Nigdy wcześniej, nawet do żony, nie odczuwałem takich emocji.
Nie byłem w stanie tego wytrzymać i wyjechałem za granicę. Żona myślała, że to dlatego, że chcę zarobić na lepszy byt naszego dziecka. To była tylko część prawdy. Wiedziałem, że jeśli tu będę, to zdradzę żonę z Heleną. Moja żona to naprawdę wspaniała kobieta, która miała wszystko. A jednak to nie ją - to Helenę kochałem...
Helena zostawiła mi list
Zerwałem kontakt i przez wiele lat cierpiałem psychiczny ból. Dlatego rzuciłem się w wir pracy, a tutaj przyjeżdżałem rzadko. Dbałem o żonę i dorastającą córkę, a jednak nie byłem częścią ich życia.
Minęło kilkadziesiąt lat, a ja na stałe wróciłem do Polski, ponieważ żona była ciężko chora. Zmarła w wieku 70 lat. Do końca się nią opiekowałem.
Po śmierci żony zostałem sam, ponieważ córka wyjechała na studia. Czułem się bardzo samotny i postanowiłem odnaleźć Helenę. Pomyślałem, że może będzie nam dane być razem.
Szukałem jej przez dwa lata i zgodziła się przyjechać. Umówiliśmy się, ale nie przyjechała. Było mi bardzo przykro...
Szybko jednak okazało się, że to, że nie przyjechała, wcale nie było celowe. Kilka miesięcy później dowiedziałem się, że podobnie jak moja żona, ona też była bardzo chora i wtedy w ten dzień nadszedł atak jej choroby i trafiła do szpitala. Żywa już z niego nie wyszła.
Od tamtych wydarzeń minęły 3 lata. Ostatnio w skrzynce znalazłem list od mojej ukochanej. Byłem w szoku, bo wiedziałem, że jej przecież nie ma już z nami. Nie mogłem w to uwierzyć.
List ten został wysłany przed śmiercią, najprawdopodobniej ze szpitala od Heleny, jeszcze za jej życia. Ten list gdzieś krążył, zagubił się - nie wiem, jak to się stało tak naprawdę, ale ja dostałem go dopiero teraz.
Nie wiem, co jest w tym liście. Jeszcze go nie otworzyłem. Postanowiłem bowiem, że go zostawię zamknięty jako pamiątkę po Helenie, którą kochałem najbardziej na świecie.
Marek