"Już nie mogłem tolerować czegoś takiego. Nie wiem, czy mi w to uwierzycie, bo mi także jest ciężko w to uwierzyć. Mianowicie, moja żona, właściwie już była żona - nie chciała gotować mi obiadów. Wy rozumiecie to? Moja żona nie chciała gotować. Przecież to jest jej obowiązek. Żona jest od tego, żeby swoje obowiązki wykonywać. A jednak mnie zostawiła samego w domu bez obiadu, więc wziąłem z nią rozwód".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moja żona nie była dobrą żoną
Zawsze wymagałem od kobiet, z którymi się spotykałem, bezwzględnego posłuszeństwa. Wydawało mi się, że to jest podstawa, żeby kobieta słuchała męża.
Moja matka też taka była. Ojciec pracował i zajmował się domem, a ona była mu posłuszna, i zawsze robiła wszystko, czego tylko on chciał.
To był dla mnie niewątpliwie wzór do naśladowania, jeśli chodzi o model rodziny. Ja też sobie tak to wszystko zaplanowałem, że znajdę taką żonę – szarą myszkę, która będzie zajmowała się domem.
Wreszcie udało mi się spotkać taką Wiolettę. Wioletta spełniała wszystkie kryteria. Na dodatek była też kobietą, która dobrze gotowała, była grzeczna i biedna. To ja jej zapewniłem godny byt i dobry styl życia. Oczekiwałem, że będzie mi wdzięczna. Szybko okazało się, że żona nie wypełnia wobec mnie swoich obowiązków. Byłem bardzo rozczarowany.
Canva
Moja żona nie chciała mi gotować
Niestety po kilku latach małżeństwa żona wymyśliła sobie, że zrobi karierę. Chyba żartowała. Nie po to ja pracowałem, żeby ona też. I wiecie co? Sprzeciwiła mi się. Poszła robić karierę.
Byłem bardzo niezadowolony, ale zażyczyłem sobie, żeby spełniała wszystkie swoje obowiązki – prała, sprzątała i gotowała. Niestety, żona tak poświęciła się pracy, że tego nie wykonywała.
Powiedziałem jej wprost, że czegoś takiego nie będę tolerować. To chyba jakieś żarty. Przychodziłem zmęczony z pracy i brak obiadu. A gdzie ziemniaczki? A gdzie buraczki? A gdzie schabowy? Nic nie było...
Wreszcie nie wytrzymałem i złożyłem pozew o rozwód. Udało się go z trudem uzyskać, ale się udało. Wstydzę się za swoją żonę, że tak się zachowała.
Przecież w związku role są uzgodnione i trzeba robić wszystko, żeby były wykonywane, tak jak to zostało ustalone. Przykro mi, że żona tego nie rozumiała. Zapłaciła największą cenę – rozwód.
Maciek