"Gdy powiedziałam Tośce, że jestem w ciąży, to cieszyła się razem ze mną. Nawet zorganizowałyśmy razem baby shower i czekałyśmy na maleńką Juleńkę! Myślałam, że jak przystało na najbliższą przyjaciółkę, to będzie też rozumiała, że nie będę miała dla niej tyle czasu, co wcześniej przez pierwsze tygodnie życia dziecka. A ona postanowiła naskarżyć mojemu mężowi, że się od niej odcięłam i to jego wina! Że co, proszę?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Czekałam na córeczkę
Zbliżające się narodziny córeczki były dla mnie wyjątkowym czasem. A moja przyjaciółka była przy mnie praktycznie codziennie. Mąż przez dłuższy czas przebywał za granicą, żeby zarobić na nasz dom, więc codzienność była z całą zgrają kobiet - mama, babcia, siostra i Wiktoria, czyli moja psiapsi. Też się przyzwyczaiłam do tego babskiego towarzystwa, ale wiedziałam, że wraz z porodem będę musiała nieco się odciąć od bliskich i tak zwyczajnie skupić się na dziecku.
I gdy nadszedł ten wielki dzień, wiele się zmieniło. Wróciłam do domu z malutką i mężem. Skupiliśmy się na sobie i na naszym szczęściu. Ale każdego dni ktoś dzwonił lub pisał wiadomości, kiedy może wpaść. My chcieliśmy odpocząć. Moja rodzina jeszcze jakoś w miarę czekała, ale Wiktoria... Obraziła się na mnie.
Przyjaciółka zazdrośnica
Przyjaciółka obraziła się na mnie za to, że nie mam dla niej tyle czasu, co wcześniej, a przecież mogłaby mi pomagać. Ja rozumiałam to, że było jej trochę przykro, że poszła w odstawkę, ale to przecież chwilowe. Ona nie ma dzieci, ba, nawet nie faceta, to pewnie trudno jej zrozumieć, że potrzebuję czasu i spokoju. Nie w głowie mi teraz plotki o facetach, czy koleżankach z pracy, która się, w co ubrała...
Niestety, Wiktoria nie znała umiaru i, gdy tylko spotkała mojego męża na ulicy, to powiedziała mu, że szkoda, że zaszłam w ciążę, bo przynajmniej miałam dla niej czas, a teraz pewnie przez niego i córkę stanę się kurą domową. Zabolały mnie te słowa i postanowiłam jej wygarnąć, co myślę. Kompletnie się tym nie przejęła i jeszcze powiedziała mi, że wcale mnie nie potrzebuje...
Tego było już za wiele. Zablokowałam jej numer. Chociaż jest mi przykro, to nie pozwolę, aby tak mnie szantażowała emocjonalnie. Nie wiem naprawdę, co jej odbiło, ale nie jest dobrze. Co jej to dziecko zawiniło? Przecież niebawem znów wszystko byłoby jak dawniej...
Renata