"Podjęliśmy decyzję o ślubie spontanicznie. Bierzemy i już. W tym roku! Stosowne dokumenty złożone, termin jest, sala jest. Czas zaprosić gości. I tu zaczęły się schody. Przyjechaliśmy do mamy Tomka i oświadczyłam jej, że bierzemy ślub i zapraszamy tylko rodzinę. Ale się zrobiła z tego afera! Przyszła teściowa kompletnie się zdenerwowała, że przecież ona już sąsiadkom powiedziała, że na pewno będą na ślubie Tomeczka! Przecież to jej jedynak ukochany!"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Chcemy się pobrać!
Ja i Tomek to wielka miłość. Poznaliśmy się szybko, zaręczyliśmy się rok później i zamieszkaliśmy wspólnie. Decyzję o ślubie podjęliśmy w trakcie jednej rozmowy, Spontanicznie, bo nie ma na co czekać! Przecież chcemy całe życie razem spędzić. Warunki były idealne, ale nie pomyśleliśmy, że przyszła teściowa - Wiesia będzie chciała nam popsuć nasze plany.
Przyjechaliśmy do niej z zaproszeniem. Nie czekałam na dobry moment, od razu rzuciłam zaproszenie w jej ręce i opowiedziałam z wielką radością o planach, gościach weselnych i dekoracjach.
Przyszła teściówka patrzyła na mnie tymi wielkimi oczami i o mało się nie udławiła. Gdy skończyłam monolog pełen ekscytacji, zaczęła grzmieć:
Jak to 30 osób? Przecież jak policzę ciotki, wujków, Twoją rodzinę, to braknie miejsca na Panią Anię, Basię, Kasię, a jeszcze wielu osobom obiecałam, że zobaczą mojego synka w garniturze! To moje jedyne dziecko. Przykro mi, że ze mną tego nie omówiliście.
To nasz ślub i nikt nie będzie nam mówił, co mamy robić
Nie chcieliśmy się wdawać w awanturę, więc na spokojnie wytłumaczyliśmy, że nie mamy tyle oszczędności, żeby gościć obce osoby. Nawet jej zasugerowaliśmy — nieco niegrzecznie, że nie powinna się wtrącać w nieswoje sprawy. Teraz jest obrażona i nawet do Tomka się nie odzywa.
Uważa, że zrobiliśmy jej krzywdę! I, że ona jest najważniejsza. Miarka się przebrała, gdy powiedziała, że mogę sobie mniej osób z rodzinki swojej zaprosić, ale jej koleżanki mają być, bo wstyd przynosimy tylko.
Oczywiście, żadne z nas nie bierze jej słów na serio. To nasz dzień i chcemy go spędzić najlepiej, jak możemy. W gronie najbliższych i kochających nas ludzi.
Nie wiem, czy teściowa przyjdzie na ten ślub, ale nie mamy zamiaru iść na żadne ustępstwa. Jak to mówią, jak teraz jej damy palec, to następnym razem weźmie całą rękę. A nam to jest w ogóle niepotrzebne!
Dajcie znać, co zrobić!
Beata