„Po niemal 30 latach przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, zgodzicie się ze mną? Moja córka jest jednak innego zdania. Postanowiła wręcz „obdarować” mnie koniecznością opieki nad moimi wnukami, które — nie ukrywajmy — są jak małe tornada. Nie zrozumcie mnie źle, kocham ich nad życie. Ich uśmiechy rozjaśniają moje dni, a beztroskie podejście do życia dodaje energii do działania nawet w najtrudniejszych chwilach”.
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Trudy macierzyństwa znam od podszewki
Proszę o anonimowe opisanie mojej historii, która z pewnością dotknie serca wielu kobiet w podobnej sytuacji. Jestem jedną z tych matek, które wychowały czworo dzieci bez niczyjej pomocy. Przyznam szczerze, że nie byłam przygotowana na to, z jakim wysiłkiem będzie się to wiązać. Do dziś pamiętam to nocne czuwanie przy łóżkach dzieci, gdy grypa żołądkowa nie oszczędziła żadnego z nich i dni, gdy musiałam po nocach puszczać pranie i gotować obiady, bo w ciągu dnia zajmowałam się moją czwórką.
Kiedyś nie było internetu, pełnego jakże mądrych poradników dla rodziców, więc musiałam uczyć się na własnych błędach. Było to zadanie wymagające wielu poświęceń. Trudy macierzyństwa znam wręcz od podszewki, ale zawsze starałam się cieszyć każdą chwilą spędzoną z moimi pociechami.
Dziś mogę stwierdzić, że moje dzieci wyrosły na mądrych, empatycznych dorosłych, którzy znaleźli swoje miejsce na świecie. To dla mnie największa nagroda za lata trudu i poświęceń.
Chciałabym odpocząć...
Po niemal 30 latach przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, zgodzicie się ze mną? Moja córka jest jednak innego zdania. Postanowiła wręcz „obdarować” mnie koniecznością opieki nad moimi wnukami, które — nie ukrywajmy — są jak małe tornada. Nie zrozumcie mnie źle, kocham ich nad życie. Ich uśmiechy rozjaśniają moje dni, a beztroskie podejście do życia dodaje energii do działania nawet w najtrudniejszych chwilach.
Jednak nie oszukujmy się, bycie babcią to nie tylko urocze spacery po parku i wspólne czytanie bajek przy kominku. To także codzienne wyzwania, które potrafią wykończyć nawet najbardziej doświadczonego weterana macierzyństwa. Właśnie dlatego czasem mam ochotę wykrzyczeć jej prosto w twarz:
Swoje dzieci już odchowałam, mam prawo odpocząć!
Oczywiście nigdy nie wypowiadam tego na głos, bo moja miłość do nich jest bezgraniczna.
Każdy kij ma dwa końce
Z jednej strony bycie babcią to dla mnie ogromny zaszczyt, jednak prawda jest taka, że jestem już po prostu zmęczona. Teraz kiedy w końcu mogłabym cieszyć się spokojem, znów znalazłam się w wirze pieluch, butelek i innych rzeczy, których miałam po dziurki w nosie.
Najgorsze jest to, że nie potrafię jej odmówić, kiedy po raz kolejny w ciągu jednego tygodnia prosi mnie o opiekę nad wnukami. Chociaż czuję wewnętrzny opór i pragnę chwili dla siebie, jednocześnie zalewa mnie fala poczucia winy. Czułabym się jak jakaś egoistka, odrzucając prośby córki o wsparcie.
Nie chcę być odbierana jako osoba, która nie chce pomóc młodej mamie. Martwię się jednak, że moje życie wciąż obraca się wokół potrzeb innych, a moje pragnienia i potrzeby znowu są spychane na dalszy... Jak z tego wybrnąć? Błagam o pomoc.
Anonimowa czytelniczka