"W tym roku tak się umówiliśmy, że mąż będzie pracował - bo musiał, gdyż nie dostał urlopu, a ja wezmę dwoje naszych dzieciaczków i pojedziemy razem we troje w góry. Tak też zrobiliśmy. Nie ukrywam, że naprawdę świetnie bawiłam się na wyjeździe. Było po prostu ekstra i nie mogłam na nic narzekać. Potem jednak wróciłam do domu i przeżyłam szok. Mieszkanie wyglądało, jakby przeszło przez nie tornado, ale to jeszcze nie wszystko".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój mąż został sam w domu
Te ferie były inne niż zawsze. Zawsze było tak, że we trójkę razem z mężem jechaliśmy sobie na jakąś wycieczkę. Tym jednak razem było troszkę inaczej. A to wszystko dlatego, bo mój mąż nie dostał urlopu. Trochę się bałam go samemu w domu zostawiać, bo wiadomo, że sam chłop w domu, to nie wiadomo, że może coś odwalić.
Mój mąż zapewniał mnie jednak, że przecież jest dużym chłopcem i no co złego może się stać. Przecież on jest dobrym człowiekiem i wiadomo, że będzie bardzo się starać, żeby wszystko było dobrze i przecież ja wyjeżdżam z dziećmi tylko na tydzień, a przez ten czas domu przecież nie wywróci do góry nogami.
Nadal jednak trochę się obawiałam męża samego zostawić, ale w końcu mnie przekonał. Pomyślałam sobie, że już jesteśmy wiele lat w małżeństwie i rzeczywiście powinnam go sprawdzić, czy sobie sam daje radę. Wtedy nie sądziłam jeszcze, że zostawienie męża samego na tydzień doprowadzi aż do takiej katastrofy.
Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam
Po powrocie do domu powiedzieć, że byłam w szoku, to nic nie powiedzieć. Weszłam do mieszkania i zobaczyłam, że absolutnie wszędzie walają się ubrania, w zlewie są brudne naczynia, i wszędzie śmierci papierosami oraz alkoholem. Dom wyglądał tak, jakby huragan przeszedł przez niego. Czegoś takiego to ja w życiu nie widziałem.
Najgorsze było jednak to, że mój mąż, jak gdyby nic, leżał sobie tak o na kanapie, obżerał się chipsami, a jeszcze na dodatek nawet nie zauważył, że weszłam do domu.
Zrobiłam mu ogromną awanturę i mam nauczkę na przyszłość. Niech mnie ręka boska broni przed zostawianiem tego wielkiego dzieciaka samego w domu.
Maria