"Ostatnio obchodziłam 30. urodziny i postanowiłam zrobić coś wyjątkowego. Zdecydowałam się na zrobienie sobie tatuażu. Wybór padł na imiona i daty urodzenia dzieci, bo to jest uniwersalny wzór, który będzie dla mnie ważny już zawsze. Tak więc w dniu urodzin wieczorem pokazałam mężowi mój nowy nabytek i zapytałam, czy mu się podoba. Mój wybranek dostał piany, bo twierdzi, że jego też powinnam była umieścić we wzorze. W trakcie naszej wymiany zdań palnęłam o jedno zdanie za dużo."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Czy to dziwne, że chce mieć imiona dzieci, a męża nie?
Nie czarujmy się, miłość jest dziś, a jutro może jej nie być, a ja zostanę z tatuażem i będzie problem. Czytałam mnóstwo historii o zakochanych, którzy później usuwali albo zakrywali i wstydzili się swoich malunków. Tak więc ja postanowiłam, że będę mądrzejsza. Nawet tatuatorka poparła moją decyzję.
Wzór jest średniej wielkości na prawym ramieniu i składa się z dwóch imion moich dzieciaków, a pod nimi są daty urodzenia moich szkrabów. Do tego tatuaż ma kształt serca, a czcionka jest ozdobna. Mnie się podoba, myślałam, że mężowi także się spodoba. Tak się nie stało.
Canva
Mąż się wściekł i urządził awanturę
Pokazałam mu w ten sam dzień, tylko wieczorem, trochę w ramach niespodzianki, bo się kompletnie tego nie spodziewał. Myślałam, że jego reakcja będzie pozytywna, bo on sam jest pozytywnie nastawiony do tatuaży. Jednak niestety, tak się nie stało.
Mój luby stwierdził, że powinnam była i jego umieścić na wzorze, bo przecież on też jest częścią mojego życia. Zapytał mnie, czy w ogóle ja go kocham, bo on w to zwątpił. Próbowałam mu tłumaczyć, że dzieci to ja jednak urodziłam, a jego nie. On odparł, że to żaden argument, bo to on był w moim życiu pierwszy i przecież przyczynił się do tego, abym te dzieci jednak miała.
No to wypaliłam, że dzieci zawsze będą moje, a on nie wiadomo, bo przecież dziś miłość jest, a jutro może jej nie być. No i zaczęło się. Awantura trwała kilka godzin, on ostatecznie trzasnął drzwiami i nie wrócił na noc. Teraz nie odzywamy się do siebie i nie wiem, co robić. Zaczęłam nawet rozważać pokrycie tego tatuażu czymś innym.
Beata