"Gosia była świetną laską i każdy mi jej zazdrościł. Gdy pokazałem ją kolegom, to każdy był zachwycony. Piękna, dobrze wykształcona, świetnie się ubierała i miała to coś. Miała też jedną wadę. Chciała zagarnąć mnie dla siebie w 100% i w trakcie związku musiałem nieraz rezygnować z dotychczasowych zajęć, żeby być z nią. Z każdym tygodniem stawała się coraz bardziej zaborcza. Kochałem ją, więc, gdy postawiła przede mną wybór, miałem niełatwy orzech do zgryzienia."
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Gośka była najlepszą dziewczyną, jaką poznałem
Zgrabna, seksowna i elokwentna. Taka była moja Gosia. Dla mnie była wzorem kobiecości, a to, że moi bliscy ja uwielbiali, coraz bardziej uświadamiało mnie w tym, że chciałem się z nią zestarzeć. Nigdy nie byłem jakimś lowelasem, ale nie brakowało mi też powodzenia u płci przeciwnej. Tak po prostu, miałem farta. Poznałem Gośkę i dla mnie świat pięknych kobiet się skończył. Byliśmy sobie wierni i to nas cieszyło. Niestety szczęście powoli psuła zaborczość Gosi. Rozumiałem to, że chciała spędzać ze mną każdą chwilę.
To było dla mnie nawet bardzo, ale to bardzo miłe. Ale później, gdy coraz częściej nie mogłem realizować swojej największej pasji, czyli chodzenia po górach, to zacząłem czuć się zmęczony. Zmęczony Gosią i jej nastawieniem, że skoro ona nie idzie, to ja też mógłbym zostać z nią. Dla niej góry to były termy i ciepłe winko, a dla mnie = przygoda na szczytach. Nie rozumieliśmy się kompletnie.
Dostałem ultimatum
Pewnego wieczoru powiedziała mi, że muszę wybrać. Albo ona albo góry. To nie był wcale prosty wybór. Na szczęście szybko się otrzeźwiłem.
Zostawiłem Gośkę. Wolność była dla mnie ważniejsza. Bo góry to wolność. I to nie tak, że ja chcę już teraz szukać innej kobiety. Może nawet nie będę już w ogóle szukał, ale nie chciałem być zwykłym pantoflem, który rezygnuje z marzeń, tylko dlatego, że ktoś nie umie tego zaakceptować. To było dla mnie nie do pomyślenia. Postanowiłem, że tak będzie dla nas lepiej. Oczywiście, Gośka obraziła się na mnie, a wszystkim znajomym opowiedziała, że jestem złym facetem, że się nie nadaje, że żałuje, że ze mną była. Brak klasy i kultury.
A ja? Nie tęsknię za nią. Nie wiem nawet, czy w takim razie to była prawdziwa miłość, czy może przywiązanie. Ale jestem pewny, że podjąłem najlepszą decyzję w życiu.
A i dla Was mam cenną radę: nie rezygnujcie z tego, co kochacie najbardziej.
Paweł