"Czy mam do siebie żal? Nie! Matka jest tylko jedna, ja to wiem, ale w pewnym momencie kończy się jej życiowa rola. Ma wychować dziecko, a to dziecko ma zacząć życie na własny rachunek. Z własnymi zasadami. Ja sama niedawno zostałam mamą i szczerze mówiąc, to już odliczam dni, do momentu, aż syn wyfrunie z gniazdka, a to jeszcze potrwa. Mam na głowie etat, własną firmę i domowe obowiązki. Mam opiekować się schorowaną matką? Skoro sama potrzebuję w niektórych kwestiach pomocy? Nie ma mowy".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Od dawna nawet jej nie odwiedzam
To nie jest tak, że ona nie była dobrą matką. Była! Dała mi tak naprawdę wszystko. Od pewności siebie, po wykształcenie i silny charakter. Bo to jej zasługa.
No ale kiedy już wyfrunęłam z rodzinnego gniazda, zaczęłam żyć własnym życiem. Wyprowadziłam się, zaczęłam zarabiać spore pieniądze i poświęciłam się pracy po całości. Nie miałam czasu na ani ochoty na wyjazdy do matki.
Przestałam ją odwiedzać. Ona dzwoniła, prosiła, żeby przyjechać, ale ja zawsze ją zbywałam. Jeśli była między nami jakakolwiek więź, to niestety zanikła.
Dla mnie to normalne
Rola matki w pewnym momencie się kończy. Szczerze mówiąc, to ja sama jakiś czas temu zostałam rodzicem, bardziej dlatego, że tak wypadało. Ale już odliczam dni, aż mój syn wyniesie się z domu, choć to jeszcze potrwa.
Rodzicielstwo nie daje mi frajdy. Nie wiem, po co się w to pchałam, ale gdy syn dorośnie i będzie mógł opuścić mój dom, to będzie dla mnie najszczęśliwszy dzień w życiu. Jakkolwiek by to nie brzmiało.
No cóż, może nie każdy jest stworzony do tej roli. Nie każdego też stać na takie poświęcenie. A ja nie chcę się poświęcać.
Dlatego nie zabiorę do siebie matki
Ona dzwoni do mnie od pół roku i prosi, żebym jej pomogła, bo już nie daje rady. Ma rentkę? No ma! Niech sobie opiekunkę załatwi.
Ale szczerze, to tak mam dość, że już zaczęłam obdzwaniać domy opieki i jestem skłonna nawet do jakiegoś dopłacić, byle ją tam zamknąć. Najlepiej bez dostępu do telefonu. Ale czy tak się da?
Co ja mam z tą matką, to jest jakaś masakra. Zachowuje się tak, jak bym była jej coś winna. A ja tak nie czuję. Bo to, co dla mnie robiła, to był jej obowiązek. Ja też wychowuję syna, a niczego od niego nie chcę. Ani teraz, ani za jakiś czas.
Marzena