"Moja sąsiadka od roku jest właścicielką owczarka niemieckiego. To wielki pies, który robi wielkie kupy. Wiem, bo już nie raz w nie wdepnęłam. A ta kobieta nic sobie z tego nie robi. Czy można to gdzieś zgłosić? Chętnie ją podkabluję"
Irytująca sąsiadka
Moja sąsiadka jest bardzo irytującą kobietą. Nie od dzisiaj wiadomo, że nie ma ani krzty kultury osobistej. Już wiele razy ją przyłapałam na tym, jak trzepie brudne koce i dywaniki tuż nad moim oknem i wszystko leci na moje okna. Co gorsza, pali w oknie i latem ciężko mi nawet otworzyć okno. Co prawda mieszka nade mną, więc dym leci raczej do góry, ale i tak czuję ten smród, tym bardziej, że jestem niepaląca.
Musiałam też już znosić jej okresy bezsenności, kiedy to w środku nocy trzaskała drzwiami, przestawiała meble i oglądała telewizję na cały regulator. Nie mówiąc o gotowaniu "aromatycznych potraw", którymi zasmradza całą klatkę schodową. Jej ulubione dania to chyba kapusta i smażona ryba, bo ich zapach roznosi się po całej kamienicy co niedziela. Ale wśród tych wszystkich przywar mojej sąsiadki, jedna jest najgorsza. Otóż rok temu sąsiadka kupiła sobie psa. I to nie byle jakiego, bo owczarka niemieckiego.
Jeszcze wtedy rozmawiałyśmy, więc zaczepiłam ją na klatce i zapytałam, co to za nowy nabytek. Powiedziała, że zawsze marzyła o takim psie, więc syn jej kupił na urodziny. Kłopoty zaczęły się krótko potem. Sąsiadka jest po pięćdziesiątce, więc jeszcze chodzi do pracy. Co prawda nie na cały etat, ale jednak wychodzi. I jak się okazało, pies żyć bez niej nie może. Od kiedy zamknie za sobą drzwi, pies wyje przez bite kilka godzin. Zwracałam jej już uwagę, ale ona nic sobie z tego nie robi.
Proszę pani, ja pracować muszę, co mam zrobić. A pies jak to pies - powyje, powyje i przestanie
- tłumaczyła.
Próbowałam ją przekonać, żeby poszła do weterynarza, albo chociaż do jakiegoś behawiorysty bo ja pracuję z domu i nie jestem w stanie się skupić, ale ona powiedziała, żebym się zajęła swoimi sprawami.
Śmierdzący problem
Oprócz wycia, pies sąsiadki ma też inny problem. Zostawia za sobą na spacerach naprawdę wielkie, śmierdzące kupy. A ona tego nie sprząta. Twierdzi, że od sprzątania trawnika jest dozorca, a ona ma problemy z plecami i nie będzie się schylać. Kiedy jej pies narobił tuż przy wejściu do klatki, a nie zauważyłam tego przez śnieg i wdepnęłam w tą minę, to było już dla mnie za dużo.
Przy następnej okazji wygarnęłam sąsiadce, że jak wzięła sobie takiego wielkiego psa, to niech teraz ponosi tego konsekwencje i przynajmniej po nim sprząta, bo za to się dostaje mandaty. Ona tylko wymamrotała coś pod nosem i odeszła zniesmaczona. To był ostatni raz, kiedy rozmawiałyśmy, bo od tej pory udaje, że mnie nie widzi. Tymczasem jej pies sadzi coraz większe kupska, i to już celowo pod samym moim oknem.
Zastanawiam się, czy mogę to gdzieś zgłosić? Przecież tak się nie da żyć!
Karolina