„Ciężko mi uwierzyć, że znalazłam się w takim momencie mojego życia, że publikuję ogłoszenie matrymonialne w imieniu mojego syna. Czas jednak mija nieubłaganie, a ja tak bardzo chciałabym doczekać się wnucząt. Dlatego właśnie piszę do was z nietypowym życzeniem. Szukam jak najlepszej partnerki dla mojego 35-letniego syna. Mam pewne wymagania, które idealna kandydatka musi spełniać. Może to dla ciebie serce mojego Maciusia zabije szybciej?”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Publikuję ogłoszenie matrymonialne w imieniu mojego syna
Mam na imię Bożena i ciężko mi uwierzyć, że znalazłam się w takim momencie mojego życia, że właśnie publikuję ogłoszenie matrymonialne w imieniu mojego syna. Czas jednak mija nieubłaganie, a ja tak bardzo chciałabym doczekać się wnucząt. Dlatego właśnie piszę do was z nietypowym życzeniem. Szukam jak najlepszej partnerki dla mojego 35-letniego syna. Mam pewne wymagania, które idealna kandydatka musi spełniać. Może to ciebie serce mojego Maciusia zabije szybciej?
Po pierwsze, byłoby doskonale, gdyby moja przyszła synowa była w pełni „zakonserwowana” dla mojego kochanego synka. Mam na myśli oczywiście brak doświadczenia w związkach intymnych z innymi mężczyznami. Oczywiście nie chcę przesadzać, ale jeśli już mój Maciuś ma zaczynać nowy rozdział w życiu, to niech to będzie jak odkrywanie Ameryki przez Kolumba!
Po drugie, bardzo zależy mi na tym, byśmy mogli razem, całą rodziną chodzić do kościoła. Marzę oczywiście o ślubie kościelnym i zobaczeniu mojej synowej w koronkowej, białej sukni z długim trenem. A jeśli przyszła panna młoda zaśpiewa „Cudownych rodziców mam” na weselu, zyska u mnie dodatkowe punkty!
Idealna kandydatka musi spełnić te wymagania
Po trzecie, szukam synowej, która z lekkim przymrużeniem oka zaakceptuje fakt, że mam delikatne zamiłowanie do kontroli. Nie będę wsadzać nosa w nieswoje sprawy, ale chcę mieć pewność, że mój ukochany synek na pewno trafił w dobre ręce. Po prostu lubię trzymać rękę na pulsie i czasami mogę służyć dobrą radą.
Ważne jest też, żeby moja przyszła synowa potrafiła gotować. Nie wymagam zdolności szefa kuchni renomowanej restauracji. Wystarczy, że będziesz w stanie zrobić jajecznicę na śniadanie i utłuc kilka schabowych na obiad. Mój Maciuś nie przeżyje przecież na diecie złożonej z mrożonej pizzy i zupek chińskich!
Jeśli czytają to jakieś damy, które spełniają te nieszablonowe kryteria (lub chociażby jedno z nich), serdecznie zapraszam do zgłaszania się! Mam nadzieję, że moje słowa dotrą do waszych serc i uda mi się spełnić moje marzenie. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to wszystko nieco w stylu telenoweli, ale w sumie... kto powiedział, że życie nie może być jak wenezuelski dramat romantyczny? Razem możemy stworzyć historię, której nikt jeszcze nie doświadczył! Proszę o odzew!
Bożena, 52 l.