"Mam dwuletnią córkę. Zosia jest naszym oczkiem w głowie, ale jest bardzo przywiązana do swojej mamy, a mojej żony. Irenka robi wszystko, aby Zosieńce nic nie brakowało. Ostatnio jednak musiała wyjechać i to był koszmar. Mała zrobiła taką awanturę, że pół bloku się zleciało! Na co dzień mało zajmuję się córką, bo dużo pracuję, nie wiedziałem, jak mam ją uspokoić. Obawiam się, że niebawem ktoś się zainteresuje naszą rodziną, bo sąsiedzi podejrzliwie na mnie patrzyli".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Żona zostawiła mnie samego z dzieckiem
Razem z Irenką dobrze przemyśleliśmy kwestię posiadania dzieci. Liczyłem na to, że jakoś wszystko samo się ułoży. Wiedziałem, że opieka nad dzieckiem wcale nie jest łatwa i wymaga sporego zaangażowania. Mimo wszystko nie sądziłem, że będzie to wyglądać w ten sposób. Moja żona jest bardzo przywiązana do dziecka, bo nie pracuje. Ciągle siedzi z Zosią w domu, a ja za to muszę być więcej w pracy, prawie cały czas pracuję, tak prawdę mówiąc. To przykre, że mam mało czasu na to, aby bawić się z córką, ale przecież na chleb też trzeba zarobić.
Ostatnio żona musiała wyjechać do szpitala i zostawiła mnie samego z córką. To był prawdziwy koszmar
!
Zośka okropnie krzyczała
Moja córka, Zosia, bardzo krzyczała. Kompletnie nie potrafiłem się zająć, ani jej uspokoić. Najgorsze było jednak to, że przez ten krzyk zlecieli się sąsiedzi w bloku. Oni myśleli chyba, że ja robię jej jakąś krzywdę. A ja przecież chciałem dobrze! Próbowałem karmić Zosię, przewinąć, pobawić się z nią, nosiłem ją na rękach, bawiłem się w ganianego - kompletnie nic nie pomagało. On chyba po prostu tak bardzo tęskniła za swoją mamą, że aż z tego wszystkiego krzyczała.
Ktoś zapuka do naszych drzwi?
Teraz sąsiedzi podejrzliwie na mnie patrzą. Oczywiście wszystkim udzielałem wyjaśnień z córką płaczącą w moich ramionach. Tłumaczyłem, że żona wyjechała i wszystko jest na mojej głowie. Do nich jednak nic nie docierało, kiwali tylko głowami i podejrzliwie się na mnie patrzyli. Teraz obawiam się, że pewnego razu zapuka do mnie ktoś z opieki społecznej. Oczywiście powiedziałem o wszystkim mojej żonie, a ona teraz tym bardziej już nie chce nigdzie wyjeżdżać. Cały czas mówi, że już nas nie zostawi i teraz musi jeszcze bardziej dbać o Zosię. Mnie się wydaje, że teraz to ja powinienem spędzać z nią więcej czasu, żeby ta sytuacja się już nie powtórzyła! Tylko jak to zrobić?
Załamany Ojciec