"Tak się składa, że pracujemy z mężem w jednej firmie. On w zasadzie ma takie bardziej kierownicze stanowisko, a ja jestem marketingowcem. Niestety, w firmie nikt mojego męża nie szanuje i się z niego śmieją, że jest miękiszonem i sam nie potrafi żadnej decyzji podjąć. Wytykają go palcami, że wystarczy mu dać kartkę do podpisania, a on nawet od razu się podpisuje. Wstyd mi, że tak ludzie postrzegają mojego partnera".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Jesteśmy razem z mężem już od 5 lat i mamy razem firmę
W naszym związku to jest tak, że to ja jestem tym złym policjantem, który podejmuje większość decyzji i wytycza ścieżki rozwoju naszej firmy, a mój mąż Aleksander formalnie jest prezesem, ale w zasadzie nie ma nic do gadania.
W istocie, to jest tak, że podobnie jak w firmie, tak i w życiu. Mój mąż w domu nie radzi sobie z najprostszymi czynnościami i chociaż jakiś tam zmysł do biznesu ma, to jednak, jeśli chodzi o takie życiowe czynności, zachowuje się trochę jak taki fajtłapa.
Z drugiej strony, to jednak mój mąż i jest, jaki jest, ale to naprawdę dobry człowiek, i w końcu mój mąż. Jesteśmy razem 5 lat, mamy firmę, planujemy dzieci w przyszłości, więc te jego zachowania jestem w stanie zaakceptować. Mam jednak problem z czymś innym.
Canva
Pracownicy w firmie nie szanują mojego męża
Tak się składa, że w naszej firmie pozostali pracownicy źle traktują mojego męża. Mam tu na myśli to, że wcale go nie szanują. Ostatnio usłyszałam nawet, że nazywają go "miękiszonem" i długopisem.
Jakby tego było mało, to chyba mój mąż się domyślił, bo zaczął udawać "twardego" i takiego hardego i męskiego i naprawdę wyglądało to komicznie, bo on nie jest typem "twardego", tylko bardziej takiego miłego.
No i w firmie jeszcze bardziej się zaczęli z niego śmiać, a już śmieli się rozpuku, gdy mąż mówił do pracowników, że trzeba twardym być, a nie miękkim, i robił te swoje minki. Oni i tak potem się uśmiechali, i mówili, że to zwykły długopis jest, i dać mu kartkę, to nawet nie przeczyta, tylko od razu podpisze, a zaraz nie będzie nawet wiedział, co on podpisał.
Jak nauczyć, mojego Adama, żeby był twardy i żeby ten czas pokazał, że nie jest miękiszonem i sam potrafi podejmować decyzje?
Proszę uprzejmie o radę i wsparcie.
Angelika