„Żona twierdzi, że jestem tylko dodatkiem do jej życia. Najważniejszą osobą jest dla niej matka i nigdy nawet nie próbowała udawać, że jest inaczej. Jesteśmy małżeństwem od wielu lat i przez cały ten czas czuję się jak piąte koło u wozu. Teściowa zaczynała mocno ingerować w nasze sprawy jeszcze przed ślubem, ale nie sądziłem, że to wszystko potoczy się w tak beznadziejnym kierunku. Niestety temu winna jest tylko i wyłącznie moja żona”.
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zawiedziony mąż: „Nigdy nie czułem się jej potrzebny”
Jestem mężczyzną, więc co do przyjętych powszechnie stereotypów nie powinienem się przejmować błahostkami, ale w tym przypadku nie potrafię. Moja żona od lat daje mi mocno do zrozumienia, że nie ma zamiaru liczyć się z moim zdaniem, a wszystko, co powiem, jest niewiele warte w zestawieniu ze wznoszoną na ołtarze postacią mojej teściowej.
Ten problem zaczął zauważalnie kiełkować jeszcze przed naszym ślubem, ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Zaślepiony wierzyłem, że kiedyś wszystko się zmieni, że jest młoda, że jest jedynaczką, że z matką łączy ją wyjątkowa przyjaźń i tak musi być.
Jako facet zawsze chciałem być oparciem dla mojej kobiety, ale i również kimś, kto stanowczo wskaże jej drogę, gdy w natłoku osobistych problemów znajdzie się w sytuacji pozornie bez wyjścia. Niestety, jak tak teraz sięgam pamięcią, to nigdy nie czułem się jej potrzebny. Nawet kiedy prosiła mnie o jakąś radę, to i tak ostatecznie robiła to, co podpowiadała jej matka. Tak było, jest i prawdopodobnie tak już zostanie.
Najważniejszą osobą w życiu jest matka?
Mógłbym winić za to wszystko teściową, ale ona raczej ma niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w moim małżeństwie. To moja żona nigdy nie odcięła pępowiny i nigdy nawet nie zrobiła nic, co mogłoby dać mi poczucie tego, że jest inaczej. Jesteśmy szesnaście lat po ślubie, ale to matka zajmuje w jej życiu najważniejsze miejsce.
Gdy musimy coś wspólnie ustalić, to w ostatecznej decyzji mojej żony zawsze głos ma jej matka. Latami próbowałem z tym walczyć, ale do czasu, kiedy podczas jednej z kłótni usłyszałem, że jestem tylko dodatkiem do jej życia. Cała ta sytuacja bardzo mnie przytłacza i sprawia, że mi już nie chce się starać, żeby nasze małżeństwo było chociaż poprawne.
Wbrew zarzutom mojej żony wcale nie chcę ograniczać jej kontaktu z matką. Po prostu uważam, że w momencie założenia własnej rodziny, pewne priorytety muszą się zmienić dla dobra nowo założonej rodziny. W innym wypadku to wszystko nie ma najmniejszego sensu.
Jarek