"Mąż namawiał mnie na psa od kilku miesięcy. Cały czas mu powtarzałam, że nie mamy czasu na zwierzaka. Oboje dużo pracujemy i musielibyśmy zmienić całe nasze życie i dostosować je pod czworonoga. On się jednak uparł, ja się zgodziłam, a teraz pluję sobie w głowie, bo oczywiście wszystko jest na mojej głowie! Rafał nie wychodzi na spacery z Maksem. Cały czas powtarza, że nie ma czasu, znudził się zwierzęciem, a mi został obowiązek. No chyba, że go oddam?"
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż chciał psa
Nie mogę uwierzyć, że tak dałam się zrobić! Przecież bardzo dobrze znam mojego męża, mogłam to przewidzieć. On od dłuższego czasu powtarzał, że chce psa. Ja jakoś nie mogłam go zniechęcić. Tłumaczyłam, że przecież nie mamy czasu, dużo pracujemy i lubimy podróżować. Do niego nic nie docierało. On cały czas powtarzał, że powinnam dać sobie na luz, że przecież nic się nie stanie, jeżeli pozwolimy sobie na małą, puchatą kulkę, która przecież da nam tyle miłości. No po kilku miesiącach w końcu się zgodziłam, a teraz pluję sobie w brodę. Jak mogłam być tak naiwna?
Teraz obowiązek jest na mojej głowie
Rafał obiecywał, że będzie dbał o zwierzaka. Zarzekał się, że nawet nie zauważę, że w domu jest pies. Ciągle mówił, że będzie z nim chodził na spacery, dawał mu jeść, jeździł z nim do weterynarza. A ja mu uwierzyłam. Okazało się jednak, że to jedna wielka bzdura! Obowiązek jest na mojej głowie. Mąż szybko się znudził i to teraz ja muszę chodzić z Maksem na spacery. Przed pracą, po pracy, przed snem - cały czas. O wszystkim muszę pamiętać, o karmie, misce z wodą. Ten pies umarłby z głodu, gdyby nie ja! Przyzwyczaiłam się już do niego, ale wcale nie chciałam mieć zwierzaka, więc to mąż powinien zajmować się Maksiem.
Może powinnam oddać zwierzaka?
Zastanawiam się, co zrobić w tej sytuacji. Tkwić z tym obowiązkiem? A może lepiej znaleźć nowy dom dla Maksa, dopóki jest jeszcze szczeniakiem? Na pewno ktoś go przygarnie, bo udało mi się go dobrze wychować. To mądry i grzeczny pies, nic złego nie robi w domu, potrafi załatwiać się na dworze. Mąż dostałby wtedy nauczkę i w końcu może by zrozumiał, że zwierzę to nie zabawka, a żywe stworzenie!
Wkurzona Żona