„Moi dziadkowie to strasznie skąpi ludzie. Zrozumiałbym, gdyby nie mieli kasy, ale przez tyle lat życia dorobili się niezłej sumki. Do tego mają bardzo wysokie emerytury, a zwłaszcza dziadek, ale ten to prawdziwy sknerus. Mogliby docenić, że jestem jedynym członkiem tej rodziny, który może zadbać o przedłużenie rodowego nazwiska. Mój studencki budżet z trudem się dopina, więc poratowaliby czasem biednego wnusia groszem, a tu nic. Bieda aż piszczy!”
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Jestem ich jedynym wnukiem
Choć mam dwie siostry i trzy kuzynki, jestem jedynym chłopakiem w tej rodzinie, który może zadbać o przedłużenie rodowego nazwiska. Niestety nikt tego nie docenia, a zwłaszcza moi dziadkowie, którzy powinni mieć trochę szacunku do tradycji i korzeni rodzinnych. W końcu jestem ich jedynym wnukiem, należy mi się odrobina wsparcia.
Ale to tak nie działa. Babcia z dziadkiem to strasznie skąpi ludzie. Zrozumiałbym, gdyby nie mieli kasy, ale przez tyle lat życia dorobili się niezłej sumki. Do tego mają bardzo wysokie emerytury, a zwłaszcza dziadek, ale ten to prawdziwy sknerus.
Mój studencki budżet z trudem się dopina, więc poratowaliby czasem biednego wnusia groszem, a tu nic. Bieda aż piszczy! A ja przecież mam masę wydatków! Nie dość, że zaoczne studia muszę opłacić, to jeszcze kupa forsy idzie na wynajem, a gdzie siano na przyjemności?!
Do grobu przecież tego nie zabiorą!
Gdy byłem młodszy, jakoś tego nie dostrzegałem. Może przez to, że rodzice dbali o to, żeby mi niczego nie brakowało i zawsze jak miałem jakąś zachciankę, to ją spełniali. Później na świat przyszły moje dwie siostry bliźniaczki i ja zostałem zepchnięty na dalszy plan.
Staruszkowie teraz tylko dają mi kasę na czesne, żebym studia skończył, a resztę pieniędzy inwestują w dziewczyny. Klara i Paula ciągle chodzą na jakieś dodatkowe zajęcia, czy do bawialni... A to przecież kosztuje swoje!
Myślałem, że chociaż moi dziadkowie okażą mi trochę wsparcia. Tak jak mówię, mają naprawdę dużo oszczędności, wiec nikt nie musiałby sobie czegokolwiek odmawiać, żebym ja coś dostał. Nie oszukujmy się, czas mija nieubłaganie, a oni stają się coraz starsi. Wiecznie przecież żyć nie będą. A do grobu ze sobą przecież pieniędzy nie zabiorą.
Jestem wkurzony, bo muszę zacząć szukać jakiejś roboty, żeby nie wylądować na bruku. Jeśli tak się jednak stanie, to niech wiedzą, że maczali w tym swoje palce. Mam do nich ogromny żal za to, że nie potrafią docenić, że jestem jedynym mężczyzną z krwi i kości w tej rodzinie. To ode mnie zależą jej dalsze losy!
Paweł