"Odkąd zrobiło się zimno, próbuję dojść rano na przystanek i zaraz jestem oburzona! Nie wiem, co te Wieśki mają w głowach, że ledwo co termometr pokazał mniej niż zero, a już się zaczęło... Jak co roku, zima zaskoczyła kierowców! Wsiada sąsiad do auta, odpala silnik i tak stoi... i stoi... a chodnikiem obok auta nawet przejść się nie da, żeby spalinami nie oddychać... Powinnam to gdzieś zgłosić?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wiesław włącza silnik i nie odjeżdża
Codziennie rano wychodzę z domu i idę pieszo do autobus do pracy. Mam do przejścia jakieś 400 m... Ani to daleko, ani blisko, ale wystarczająco, żeby zacząć dzień od irytacji. Wierzcie mi, odkąd na dworze temperatura spadła poniżej zera, po prostu nie ma dnia, żebym nie minęła przynajmniej dwóch samochodów zaparkowanych na włączonym silniku. Z kierowcą w środku, oczywiście.
Wystarczy lekki mrozik, żeby przyszedł taki Wiesiek (jak ten mój sąsiad spod trójki, Wiesław ma na imię)... A potem siedział kilka minut w aucie, aż mu się ciepło zrobi i dopiero będzie mógł odjechać... Nie pojmuję.
I często robią to wciąż te same osoby! Przy sąsiednim bloku chyba już trzeci raz widziałam tego samego mężczyznę, Który kopcił z rury wydechowej na całą okolicę przez kilka minut. Aż mnie trzęsło, żeby zwrócić mu uwagę, ale ust nie można otworzyć w tym powietrzu nasyconym spalinami. A przy tym zimnie czuć to aż za dobrze.
Wystarczy lekki mróz, żeby się zaczęło
Czyli co roku ta sama historia - zima znów zaskoczyła kierowców... Nie bez zaskoczenia zauważyłam, że to się zaczęło już przy -1, a teraz, gdy rano jest poniżej -10, to jakaś plaga!
Nie dość, że ten mój sąsiad spod dziesiątki (i nie on jeden) parkuje tyłem do bloku i chodnika, to jeszcze wypuszcza te kłęby spalin prosto na przechodzących ludzi... W tym na dzieci, które rano maszerują na lekcje do pobliskiej szkoły podstawowej. Ma w nosie to, czy się znamy, czy nie znamy, i że komuś tym szkodzi.
Nie wiem, czy ja mam po płotach lecieć, czy środkiem ulicy omijać, bo zasłona dymna jest czasem taka, że naprawdę nie da się przez tę mglistą kurtynę nie przejść. Jak już w końcu doczłapie się rano na tym przystanek, to aż mi słabo, bo po drodze się nawdycham różnych bukietów zapachowych z czyjegoś auta.
Nie wstyd tak stać i zanieczyszczać? Nie wiem, czy powinnam to zgłosić do administracji albo do urzędu dzielnicy nawet, żeby jakieś znaki porozstawiali, że nie wolno tak robić! Albo żeby policjanci przyjeżdżali i wlepiali takim bezmyślnym sąsiadom mandaty. Albo dowody zbierać? Co o tym myślicie?
Halina