"Mam piękną żonę która, pomimo że ma już 62 lata, to wciąż wzbudza wśród mężczyzn zachwyt. Zwłaszcza młodszych. Nie dziwi mnie to w ogóle, ale męczy, jak nie wiem co. Gdziekolwiek pójdziemy, to zawsze musi znaleźć się jakiś adorator, a że żona z natury jest miła i kulturalna, to muszę przejmować rolę odganiacza. Ja jestem od niej o 5 lat starszy i żeby nie być w tyle, to wciąż muszę trenować sporty, dobrze się ubierać i generalnie dbać o siebie. Może to się komuś wydawać śmieszne, ale mam już dość ciągłego stania na straży. Nie wiem już, jak sobie z tym radzić".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moja żona Helena jest przepiękna
W całym moim życiu nie spotkałem piękniejszej kobiety od Heleny. Poznałem ją w trakcie studiów, mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Ona studiowała historię sztuki. Miała tylu adoratorów, że trudno było się przy nich wybić. Dlatego doszedłem do wniosku, że moim sposobem na podryw musi stać się coś oryginalnego.
Zacząłem w związku z tym wynajdywać ciekawe miejsca w mieście i w okolicach. Kiedy tylko spotykałem Helenę, starałem się w interesujący sposób opowiedzieć jej o nowo "odkrytym przeze mnie" miejscu. Czasem były to ruiny jakiegoś zamku, albo knajpka w zabytkowej kamienicy, czy też kościół ze starymi freskami. Z racji jej zainteresowania sztuką, często udawało mi się ją namówić, na wspólne zwiedzanie. Zawsze solidnie przygotowywałem się do takiej wycieczki, żeby móc Helenie zaimponować swoją wiedzą.
Dużo mi zajęło czasu, żeby wreszcie ją poderwać. Na szczęście cierpliwością i wytrwałością wydeptałem sobie ścieżkę do jej serca. Kiedy zgodziła się zostać moją żoną, poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Ciągle muszę odganiać mężczyzn od żony
Uroda Heleny nieźle dała mi popalić. Przez całe nasze małżeństwo musiałem odganiać od niej facetów. Wydawać by się mogło, że z czasem sytuacja się uspokoi, ale skąd! Helena, mimo że ma 62 lata, to w ogóle nie zbrzydła!
Nieustannie muszę pozbywać się mniej lub bardziej natrętnych adoratorów. Nawet zakupów nie da się zrobić w spokoju. Najgorzej jest na przyjęciach, na które ze względu na moją dawną profesję stosunkowo często jesteśmy zapraszani.
Helena ciągle musi demonstrować, że ma obrączkę, bądź niby mimochodem wspomina, że ma męża. A kiedy jestem przy niej, to bierze mnie pod rękę. Na nic to! Kiedy tylko na chwilę się oddalę, to faceci zapominają nagle, że Helena jest zajęta. No i wtedy muszę wkraczać do akcji ja! Przeważnie wystarczy, że po prosu obejmuję żonę, ale tym sposobem musimy przez całe przyjęcie być niemal nierozłączni! Bywa też, że muszę mocniej reagować.
Żona jest kulturalną, miłą i uśmiechniętą kobietą, ale też już ma dość takich sytuacji. To już od dawna jest męczące, a nie chcemy rezygnować z aktywnego trybu życia, ze względu na mężczyzn, który na widok Heleny nie potrafią nad sobą zapanować.
Marian, lat 67