"Marek ma do mnie pretensje, że teraz musi sprzątać swoją hacjendę tylko przez to, co narobiłam w sylwestra. Powinnam czuć się winna czy przesadza?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Marek jest dobrym chłopakiem, choć ma swoje odpały
Ten Sylwester miał być przełomowy dla naszego związku... I mam wrażenie, że był, choć nie tak, jak sobie wyobrażałam. Jeszcze do soboty wszystko było okej.
Marek był dla mnie czułym, troskliwym facetem, jakim wydawał się przez ostatnie trzy miesiące. Bawiło mnie tylko trochę to, że Marek miał skłonności pedantyczne. Jak tylko zauważył paproszek na swoim bucie, to od razu musiał go zdjąć i wszystko wyczyścić, bo inaczej by nie wytrzymał... Ręce mył po trzy razy, bardzo dokładnie, żeby mieć całkowicie czyste. Miał takie swoje odpały, ale traktowałam tę cechę raczej jako nieszkodliwe dziwactwo...
Wiecie, nie liczyłam na ideał, ale było nam ze sobą fajnie i dobrze rokowało na przyszłość. Myślałam, że po imprezie sylwestrowej może zrobimy jakiś miły krok do przodu.
Na sylwestra u niego zrobiłam się na bóstwo
Domówka sylwestrowa była u niego. Specjalnie na tę okazję kupiłam sobie wystrzałową minisukienkę w sylwestrowym stylu. Błysk, blichtr i trochę przezroczystości... Czułam się jak milion dolarów.
Dawno nie miałam czegoś takiego na sobie, a wyglądało to naprawdę ekstra i moim zdaniem nieprzesadzone. Odkrywało w sam raz, nie za dużo, nie za mało. Cieszyłam się, że kumple będą Markowi zazdrościć takie laski, a może i on doceni moje starania.
Jednak już od progu poczułam, że Marek obrzucił mnie dziwnym spojrzeniem... Niby zaprosił mnie do środka, ale wydawało mi się, że coś jest nie tak.
Jak już wszyscy się rozluźnili, zaczęliśmy tańczyć, a Marek jakoś wciąż trzymał się na dystans. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi i czy ja coś zrobiłam, czy coś się stało przed moim przyjściem.
Wszystko wyjaśniło się, gdy poszliśmy sami do sypialni. Usiadłam na chwilę na jego łóżku, ale zaraz podniosłam się, żeby odstawić kieliszek na nocną szafkę. A wtedy on spojrzał na pościel i nagle się zdenerwował, bo zobaczył tam... niebieski brokat!
Podnosząc głos, stwierdził, że chyba na głowę upadłam, zakładając taką kieckę...! Kto mi na to pozwolił?! Całą chatę zapaskudziłam mu tym brokatem! Czy ja sobie myślę, że on będzie jutro latał i to wszystko sprzątał?!
Siedziałam jak wryta... Przez chwilę nie wiedziałam, czy on tak poważnie, czy na serio. A potem po prostu podniosłam się i wyszłam z sypialni, żeby wlać sobie wody.
Wczoraj dostałam SMS-a z pytaniem, kiedy przyjdę poodkurzać ten brokat, bo on nie będzie się z tym użerał. Czy to normalne, że facet urządza dziewczynie takie sceny? Powinnam czuć się winna czy to on przegiął?
Ania