„Nowy rok, nowa ja. Tym razem zaplanowałam poważne zmiany. Choć do tej pory uważałam, że jestem idealna taka, jaka jestem, od pewnego czasu zaczęłam mieć co do tego poważne wątpliwości i postanowiłam to zmienić. Tato jednak wyśmiał moje postanowienia noworoczne. Wydaje mi się, że zamiast ze mnie szydzić, powinien pójść w moje ślady. Na pewno wyszłoby mu to na zdrowie!”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nowy rok, nowa ja! Postanowiłam coś zmienić
Choć przez całe życie uważałam, że jestem idealna taka, jaka jestem, od pewnego czasu zaczęłam mieć co do tego poważne wątpliwości. Zawsze czułam się dobrze w rozmiarze XL, ale odkąd zaczęłam łapać zadyszkę na każdym kroku, a moją twarz pokryły paskudne pryszcze spowodowane niezdrowym jedzeniem, zdałam sobie sprawę z tego, że chyba to wszystko zmierza w złym kierunku.
W sumie odkąd pamiętam, w moim domu rodzinnym nie jadło się zbyt wielu warzyw, czy owoców. Za to na stole królował smalec, panierowane kotlety i przetworzone gotowce. Codziennie cała rodzina zbierała się na wieczorny seans przed telewizorem, zjadając minimum trzy paczki chipsów lub ciasteczek.
W końcu zaczęłam podawać to w wątpliwość, bo pojawiły się problemy, o których napisałam wyżej. Doszłam do takiego etapu, w którym dotarło do mnie, że jak tak dalej pójdzie, będę jak moi rodzice — ociężała, leniwa i znudzona życiem.
Tato wyśmiał moje postanowienia noworoczne. Serio?
Nie ma chyba lepszej okazji na wdrożenie zmian w swoim życiu niż początek nowego roku. Postanowiłam, że wezmę sprawy w swoje ręce i zmienię nawyki żywieniowe oraz codziennie — zamiast seansu przed TV — pójdę na spacer po osiedlu.
Gdy tato zobaczył, że zamiast chleba ze smalcem jem na śniadanie owsiankę z owocami, zaczął podejrzliwie na mnie patrzeć. Zamiast maminych schabowych na obiad, zrobiłam sobie ryż z kurczakiem, a tata znów obdarzył mnie dziwnym spojrzeniem. Miarka przebrała się w momencie, gdy zamiast wieczoru przed telewizorem wybrałam spacer. Ojciec nie wytrzymał i zaczął mi dokuczać, że huk fajerwerków w sylwestrową noc uderzył mi do głowy i że oszalałam.
Zrobiło mi się strasznie przykro, ale nie zamierzam się poddać. Udowodnię mu, że to nie ja zwariowałam tylko on, w momencie, gdy jako małą dziewczynkę zaraził mnie swoimi niezdrowymi nawykami. Przecież ja przez całe życie myślałam, że to normalne! Wydaje mi się, że zamiast ze mnie szydzić, powinien pójść w moje ślady. Na pewno wyszłoby mu to na zdrowie!
Róża