"Te święta były na swój sposób wyjątkowe, bo się z mężem podzieliliśmy. Ja poszłam do swojej rodziny na wigilijną kolację, a mąż poszedł do swojego brata, z którym ja jestem skłócona. Myślałam, że wszystko skończy się dobrze, a jednak się myliłam, bo mój mąż wrócił z kolacji wigilijnej slalomem. Te noc zapamięta do końca swoich dni z powodu mojej reakcji".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Te święta były troszkę inne
Zazwyczaj święta spędzamy wspólnie razem z mężem. Dzieci do nas ze studiów przyjeżdżają i ja wszystko przygotowuję. Tym jednak razem było inaczej. Syn szedł do narzeczonej. Córka do męża i zostaliśmy sami z mężem. Męża zaprosił jego brat, którego ja nie lubię, bo to straszny pijak jest, który nie ma umiaru. Ja natomiast dostałam zaproszenie do siostry. Podzieliliśmy się więc z mężem, że ja pójdę do tej siostry, a on do tego swojego brata.
Wcześniej oczywiście odpowiednio nastawiłam męża, że przecież to Wigilia i wiadomo, że w taki dzień się nie pije. On przyznał, że oczywiście ma tego świadomość i będzie bardzo grzeczny. Uwierzyłam mu, bo chociaż często wracał od brata pod wpływem, ale co innego jakieś spotkanie, a co innego Wigilia, w czasie której się przecież nie spożywa alkoholu. A jednak się myliłam i niektórzy spożywają aż za bardzo...
Mąż wrócił do domu slalomem
Koło pierwszej w nocy mąż przyszedł do domu. Ja już wcześniej wróciłam i oczywiście dzwoniłam do niego, kiedy on już wróci. Oczywiście nie odbierał. Byłam wściekła, że doszło do takiej sytuacji, więc już od progu drzwi na niego tak czekałam. Nie wiem, czy mi uwierzycie, ale on wrócił ledwie żywy slalomem. Już w drzwiach byłam w szoku, że on doprowadził się do takiego stanu.
Widziałam, że był w takim stanie, że to nic nie da, a on ledwo stoi na nogach. Postanowiłam go więc teraz ja załatwić, za to, że tak się zachował w tak ważny dzień i teraz to ja dałam mu popalić.
Powiedziałam mu więc jasno, że takiego pijanego to ja go do domu za żadne skarby nie wpuszczę i skoro w taki sposób miał czelność zachować się w Wigilię, to będzie spać na klatce. Był w takim szoku, że nawet się nie odezwał. Trzasnęłam drzwiami i poszłam spać. Ma to, na co zasłużył. Dobrze mu tak. Jak tak można pić w Wigilię?
Matylda