"Teściowa znowu kazała mi upiec sernik na święta, a ja sprytnie się wywinęłam. Zachwytom nie było końca"

"Teściowa znowu kazała mi upiec sernik na święta, a ja sprytnie się wywinęłam. Zachwytom nie było końca"

"Teściowa znowu kazała mi upiec sernik na święta, a ja sprytnie się wywinęłam. Zachwytom nie było końca"

Canva

„Jak co roku teściowa organizuje u siebie święta i uparcie przydziela mi jedno zadanie. Wolałabym sałatkę robić lub pierogi lepić, a nie — piec sernik. W ubiegłym roku wyszedł mi zakalec, a dwa lata temu całe ciasto rozjechało się w trakcie krojenia, tworząc nieapetycznie wyglądającą breję. Choć tym razem próbowałam uprosić cokolwiek innego, teściowa znowu kazała mi upiec sernik i zapisała nawet swój przepis na kartce. Bardzo sprytnie się wywinęłam, a zachwytom nie było końca!”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Co roku to samo. Teściowa każe mi piec sernik

Niestety, mam dwie lewe ręce, gdy w grę wchodzi pieczenie. Mogę robić sałatki, krokiety, a nawet lepić pierogi, ale z piekarnikiem jest mi totalnie nie po drodze. Jednak moja teściowa w ogóle tego nie rozumie i co roku uparcie przydziela mi jedno zadanie — każe upiec sernik...

W ubiegłym roku przyniosłam zakalec, a dwa lata temu całe ciasto rozjechało się w trakcie krojenia, tworząc nieapetycznie wyglądającą breję. Choć tym razem próbowałam się wywinąć, teściowa znowu kazała mi upiec sernik i zapisała mi przepis na kartce.

Najpierw myślałam, że kupię gotowca w cukierni, ale mamusia na pewno by się zorientowała. Nie chciałam wyjść na ignoranta, skoro dostałam przepis. Nie chcąc tracić kasy na składniki, które finalnie wylądują i tak w koszu na śmieci, stwierdziłam, że nie będę się tym zajmować osobiście.

Sernik na świątecznym stole Canva

Bardzo sprytnie się wywinęłam, a zachwytom nie było końca!

Żeby jak najbardziej uwiarygodnić tę akcję, zadzwoniłam do teściowej z prośbą o pożyczenie blachy. Dając mi ją, powiedziała:

Kasieńko, na pewno moja blacha przyniesie ci szczęście i tym razem ci się uda.

„Oj, na pewno” - pomyślałam, uśmiechając się przebiegle i już po chwili udałam się do cukierni. Wytłumaczyłam sprzedawczyni, jaki mam problem. Dałam jej kartkę z przepisem i pożyczoną blaszkę, a ona obiecała, że za odpowiednią opłatą wykona ciasto zgodnie z instrukcjami mojej teściowej.

Wczoraj po południu odebrałam wypiek, trochę przystroiłam go po mojemu, żeby nie wyglądał aż tak doskonale i zawiozłam go do teściowej. Była ze mnie dumna i od razu po świątecznej kolacji wyłożyła kawę na ławę, no i pokroiła serniczek. Powiem szczerze, że zachwytom nie było końca, a moja słodka tajemnica wcale nie musi wychodzić na światło dzienne. Sernik był tak pyszny, że aż rozpływał się w ustach! Jestem szczęśliwa, że tak to rozegrałam i odciążyłam choć trochę moją teściową.

Kasia, 34 l.

Reklama
Reklama