"Narobiłam się na święta. Gdy dzisiejszego poranka zajrzałam do lodówki, osłabłam"

"Narobiłam się na święta. Gdy dzisiejszego poranka zajrzałam do lodówki, osłabłam"

"Narobiłam się na święta. Gdy dzisiejszego poranka zajrzałam do lodówki, osłabłam"

Canva

„W środku nocy miała przyjechać moja córka z zięciem i wnusiem na święta. Taka byłam padnięta po szykowaniu wszystkiego, że nie miałam siły już na nich czekać i położyłam się do łóżka. Upewniłam się tylko, że wzięli ze sobą klucze od mojego mieszkania. Gdy dzisiejszego poranka zajrzałam do lodówki, osłabłam!”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Narobiłam się na święta

Święta to szczególny czas chyba dla każdej rodziny. W naszym domu językiem miłości, który w tym wyjątkowym okresie gra pierwsze skrzypce, jest... jedzenie. Przez cały rok każdy czeka na wszystkie pyszności, którymi suto zastawiony jest stół. Jak każda typowa gospodyni, przed Wigilią nie wiem, w co ręce włożyć, bo tyle jest roboty. Sprzątanie, szykowanie, no i przede wszystkim gotowanie...

Praktycznie wszystko jest na mojej głowie, bo mój mąż pracuje za granicą i w tym roku przyjeżdża dopiero na kolację wigilijną. Z kolei moja córka z zięciem i wnusiem mieszkają na drugim końcu Polski i mają do przejechania masę kilometrów.

W tym roku też byli mocno zapracowani i mogli wyjechać dopiero pod wieczór. Nim dojechali na miejsce, był środek nocy. Taka byłam padnięta po szykowaniu wszystkiego, że nie miałam siły już na nich czekać i położyłam się do łóżka. Upewniłam się tylko, że wzięli ze sobą klucze od mojego mieszkania.

Starsza kobieta w szarej bluzce przygotowująca posiłek w kuchni Canva

Gdy dzisiejszego poranka zajrzałam do lodówki, osłabłam

Cichutko jak myszka, żeby nie zbudzić moich kochanych dzieciaczków, wstałam dziś o piątej rano. Miałam jeszcze kilka spraw do dokończenia w kuchni. Gdy zajrzałam do lodówki, żeby wyciągnąć składniki do królowej sałatek, osłabłam. Nie było połowy bigosu, który uszykowałam na pierwszy dzień świąt, a ciasto, które piekłam wczorajszego wieczoru, było wprost zmasakrowane nożem, bo galaretka nie zdążyła jeszcze zastygnąć, a ktoś zaczął je już kroić...

Wiem, wiem. Później i tak bym narzekała, że nikt nie chce tego jeść i upychała dzieciakom w pojemniki, żeby zabrali zapasy jedzenia do domu. Jednak szczerze mówiąc, szkoda mi tego ciasta, bo teraz wygląda jak jakaś breja, a to ulubione ciasto mojego męża. W dodatku jestem w szoku, że w trakcie postu można było tknąć bigos. Przecież tam jest tyle mięsa, że się w głowie nie mieści!

No i co ja teraz mam zrobić... Rozkładam ręce i czekam, aż rodzinka wstanie. Nie mogę się doczekać, aż powiem im, co o tym myślę i... skopię tyłki za te nocne harce w lodówce. Żartuję, jestem szczęśliwa, że zaraz będę mogła ich wyściskać, a reszta zupełnie nie ma znaczenia.

Jolanta

Makijaż na święta dla kobiet dojrzałych. 15 pięknych propozycji na Boże Narodzenie 2023
Źródło: Instagram.com/promaluje/
Reklama
Reklama