Dominika Chorosińska w ostatnich dniach opublikowała wpis na Twitterze, czyli serwisie "X", gdzie w połowie po polsku, a w połowie po rosyjsku zwróciła się do Donalda Tuska. W swoich słowach mocno zasugerowała mu, że polityk jest "na posyłki" Władimira Putina. Jej aktywność spotkała się z ostrą krytyką.
Dominika Chorosińska Donaldowi Tuskowi dopiec chciała, a na wstyd sama się skazała!
Dominika Chorosińska przeszła krótką, lecz bogatą karierę polityczną w tym sezonie. Najpierw została Ministrem Kultury i jako jedyna cieszyła się z nowej posady. Jednak jej kariera trwała tylko 2 tygodnie, gdyż Mateusz Morawiecki nie otrzymał wotum zaufania.
Mimo to w ciągu 14 dni zdążyła wydać 500 milionów z naszych pieniędzy i jak się okazuje, przeważającą większość na coś, czego nie powinna. Teraz najprawdopodobniej nie potrafi przełknąć porażki w związku z wyrzuceniem jej z pracy, gdyż jej miejsce zajął Bartłomiej Sienkiewicz z Platformy Obywatelskiej.
Właśnie dlatego wpisem na Twitterze, a teraz w serwisie "X" postanowiła dać upust swoich emocji...
twitter.com/chorosinska/
Dominika Chorosińska atakuje werbalnie Donalda Tuska
Była aktorka i minister kultury zdecydowała się zainspirować wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał Donalda Tuska "niemieckim agentem" i ona sama użyła języka rosyjskiego, aby zainsynuować, że polityk jest sprzymierzeńcem Rosji, a nie Polski. Poniżej tekst z tłumaczeniem:
"Donek, Ты заслужил похвалу! (tłum. Zasługujesz na pochwałę!) Odcięcie społeczeństwa od informacji to dobry krok w budowaniu uśmiechniętej Polski. Посмотреть, какая радостная Россия у меня (tłum. Spójrzcie, jaka radosna jest moja Rosja)".
Sprawa dotyczy TVP i czystek, jakie zostały wdrożone w telewizji publicznej. Jednak post spotkał się z dużą krytyką, a nie pochlebstwami, na które zapewne liczyła Chorosińska. W komentarzach można przeczytać wyraźne słowa krytyki posłanki, a także zapowiedź kroków prawnych:
Zachowuję tego tweeta i zgłaszam odpowiednim służbom. Czas debilnego szczucia przez pisowskich tępaków się skończył. Oczekuj informacji, co dalej w tej sprawie. Tylko żeby się później mąż nie skarżył, że dzieci czytają