"Nie jestem osobą wierzącą i mój mąż z tego co się orientuję też nie jest, a teściowa wymusza na nas zachowanie rodem z podstawówki. Oczywiście przyjdziemy do niej na święta i spędzimy miło czas, ale nie uważam, żeby trzeba było robić aż taką szopkę jak ona ma to w zwyczaju".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Po co Wigilia z 12 dań?!
Kazimiera kocha być w centrum uwagi i uważam, że bardziej niż o tradycję, chodzi o to, żeby wszyscy ją wychwalali. Na początku gdy poznałam Kazię, to bardzo ją polubiłam i wydawała mi się taką otwartą osobą, do której można ze wszystkim przyjść, porozmawiać, ale z czasem zrozumiałam, że ona chce po prostu być w centrum zainteresowania i robi wszystko po to, aby ludzie ją komplementowali. Już teraz wiem, że jej zachowania rodem z poradnika idealnej Pani domu nie są podszyte dobrymi intencjami, a wręcz udawanymi emocjami.
Kazia zaproponowała, że zorganizuje wigilię, zresztą tak jak robi to co roku, ale przeszła samą siebie, gdy w czasie rozmowy zasugerowała, żebym upiekła ciasta, bo ona będzie robiła wszystkie 12 potraw wigilijnych! Wymownie zamilkłam i przez chwilę zastanawiałam się, co ja w ogóle mam na to wszystko powiedzieć i dopiero po sekundzie odparłam:
Mamo, ale chyba nie musisz robić aż tyle potraw, bo przecież nikt tego nie zje to po pierwsze, a po drugie, po co wydawać pieniądze, jeżeli można zrobić tylko jedną potrawę jakąś lepszą na przykład łososia w ziołach i to na pewno wystarczy
canva.com
Teściowej nie da się przegadać
No i się zaczęło. Mówiła mi, że ona nie pozwoli sobie na to, dopóki żyje, żeby wigilia była tak skromna, że to jest taka tradycja i 12 potraw musi być, bo inaczej to nie ma sensu w ogóle robić wigilii.
Rozmawiałam o tym z mężem i on jest takiego samego zdania jak ja, że to kompletnie nie ma sensu i nie trzeba się aż tak zastawiać, żeby móc wspólnie spędzić miło czas, ale najwidoczniej jeszcze do takiej decyzji nie dorosła moja teściowa. Będę próbowała z nią jeszcze rozmawiać, ale ja już nie widzę nadziei na to, że ona zmieni zdanie. Jest bardzo uparta i nie znam osoby, która byłaby w stanie ją przegadać. Ja na pewno nie mam przyjemnoci z siedzenia przy stole i jedzenia przez 4 godziny! To jest jakiś absurd i naleciałość z zamierzchłych czasów.
Emilia