"Moja teściowa ma bardzo duże wymagania. Wolałabym, żeby przestała mieszać się w moje sprawy. Ja naprawdę mam niewiele czasu na co dzień, więc trudno mi przygotować dodatkowo jakieś rzeczy. Ona organizuje wigilie i teraz wyskoczyła z pomysłem, żebym jej pomogła i też przyniosła jakieś potrawy na święta. Hola, hola! Przecież to ona zobligowała się do organizacji".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa miała przygotować święta
Ja rozumiem, że przygotowanie świąt od A do Z wcale nie jest łatwe. Co prawda nigdy się na to nie decydowałam, ale powód jest prosty. Po prostu nie mam na to czasu. Skoro wiem, że sobie z tym nie poradzę, to dlaczego mam na siebie brać tak wiele? Dla mnie to oczywiste. Nie mam czasu, dużo pracuję, to nie będę odstawiać szopki. Po prostu idę spędzić te dni u rodziny. Tym razem wigilię ma przygotować teściowa. A ona nagle wyskoczyła z pomysłem, że ja mam dodatkowo przygotować jakieś potrawy. Poważnie? Przecież umawialiśmy się inaczej.
Mam dwoje dzieci, dużo pracuję i na co dzień nie mam kiedy zrobić obiadu. Mąż często wyjeżdża w delegacje, więc w święta to ja chcę odpocząć, a nie stać przy garach.
Ona chce się mną wysługiwać
Mam wrażenie, że moja teściowa chce się mną wysługiwać. Powiedziała, żebym chociaż krokiety zrobiła. Przecież to dużo roboty! Trzeba usmażyć naleśniki, zrobić farsz, wszystko zawinąć. Kiedy? Ja na to naprawdę nie mam czasu. Poza tym nie jestem dobra w gotowanie. To dlatego lepiej, żebym się za to nie zabierała. Mam wrażenie, że moja teściowa tego nie rozumie i ma jakieś swoje chore wyobrażenia na temat mojego życia.
Na pewno na to nie pozwolę
Na pewno nie pozwolę sobie na to, żeby ona się mną wysługiwała. Ja wszystko rozumiem, ale skoro nie ma czasu i nie wyrobi się ze wszystkim, to niech po prostu nie przygotowuje świąt. Mogła od razu tak przedstawić sprawę, a na pewno nikt by nie miał do niej pretensji. Po prostu pojechalibyśmy sobie gdzieś na święta i spokój. Przecież nie ma obowiązku siedzenia w kuchni tego dnia. Jej jednak zależy na tym, żeby spędzić ten czas ze swoim synkiem, a tym samym moim mężem. Biedna jeszcze się nie pogodziła, że on już dawno temu założył swoją rodzinę!
Zdenerwowana Synowa