"W Pawle jestem zakochana od kilku lat. On nie zwracał na mnie uwagi, dlatego byłam bardzo zaskoczona, kiedy na jednej z dyskotek poprosił mnie do tańca. Na parkiecie czułam się, jak księżniczka, światła wirowały, a on trzymał mnie w swoich umięśnionych ramionach. Na drugi dzień zadzwonił do mnie, że chce się ze mną umówić, a już po pół roku chodzenia ze sobą poprosił mnie o rękę. Poczułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Kiedy zaczęliśmy ustalać szczegóły ślubu, to powiedział, że ma coś dla mnie i wręczył mi kartkę. Na niej zobaczyłam listę rzeczy, które przed ślubem mam zmienić w swoim wyglądzie. Lista była wydrukowana! Nawet nie, że napisał to długopisem, tylko porządnie się do tego przyłożył. Teraz zastanawiam się, czy ja się mu w ogóle podobam? Gdybym go tak nie kochała, to zrezygnowałabym ze ślubu. Nie wiem, co mam robić. Wiem też, że jeżeli odwołam ślub, to rodzina i ludzie ze wsi nie dadzą mi żyć".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Paweł to chodzący ideał
Paweł kilka lat temu urządził sobie siłownię w piwnicy, w domu rodziców. Codziennie ćwiczył, schodzili się tam też jego koledzy. Wyrzeźbił sobie taką sylwetkę, że wszystkie dziewczyny do niego wzdychały. Dwie wsie dalej urządzane są co sobotę dyskoteki. Zjeżdżają się tam ludzie z całej okolicy. Włącznie z dziewczynami, które lgną do Pawła, jak muchy do miodu. On zawsze z tego korzystał, co chwilę chodził z jakąś nową.
Na mnie nigdy nie zwrócił uwagi, choć byłam wpatrzona w niego jak w obrazek. Często chodziłam tam, gdzie wiedziałam, że on się pojawi, stroiłam się, ale nic to nie dawało. Kiedy wpadał do naszego rodzinnego sklepu, w którym czasami sprzedawałam, to nogi robiły mi się jak z waty i nie bardzo byłam w stanie mówić.
Dlatego kiedy pewnego razu Paweł podszedł do mnie na dyskotece i poprosił do tańca, to o mało nie zemdlałam. Na parkiecie czułam się, jak księżniczka, światła wirowały, a on trzymał mnie w swoich umięśnionych ramionach.
Canva
Nigdy nie poczułam się tak upokorzona
Odprowadził mnie do domu, miałam wrażenie, jakbym unosiła się nad ziemią, zwłaszcza kiedy mnie pocałował. Zadzwonił do mnie już na drugi dzień i zaprosił na randkę. Po tym telefonie biegałam po domu, jak szalona! Na randce zapytał się, czy będę z nim chodziła. Oczywiście zgodziłam się!
Wszystkie dziewczyny zazdrościły mi takiego chłopaka, a kiedy po pół roku rozniosła się wieść, że Paweł poprosił mnie o rękę, to stałam się jeszcze większą gwiazdą, nie tylko w naszej wiosce. Tak naprawdę, to trochę byłam już przyzwyczajona do tego, że ludzie coś szepczą w mojej obecności, bo tu w okolicy jesteśmy jedną z najbogatszych rodzin. Tata ma dwa biznesy. Drudzy mniej więcej tak samo bogaci są właśnie rodzice Pawła. Dlatego też obie nasze rodziny ucieszyły się z tych zaręczyn. Tata powiedział, że bogaci lubią łączyć się z bogatymi.
Tak bardzo cieszyłam się z przygotowań do ślubu, ale kiedy Paweł wręczył mi tę wydrukowaną listę, to się rozsypałam. Lista była zatytułowana: "Do zmienienia w wyglądzie Kaśki jeszcze przed ślubem". Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na pierwszym miejscu listy było wymienione, że muszę schudnąć minimum 10 kilogramów. Było też o zmianie koloru włosów, o wyprawie do miasta po nowe ciuchy, o poprawieniu mojej cery u kosmetyczki i o przedłużeniu rzęs i paznokci. Wszystkich punktów było 8. Ledwo dokończyłam czytać tę listę, bo pod koniec już tak płakałam, że mało co widziałam litery. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. Wróciłam do domu i przez dwa dni płakałam. Od Pawła nie odbierałam telefonów, ani nie czytałam wiadomości od niego. W końcu napisałam ten list. Nic rodzicom nie powiedziałam, tylko że źle się czuję. Teraz zastanawiam się, czy ja się mu w ogóle podobam? Dlaczego on w ogóle chce się ze mną żenić?! Gdybym go tak nie kochała, to zrezygnowałabym ze ślubu. Nie wiem, co mam robić. Wiem też, że jeżeli odwołam ślub, to rodzina i ludzie ze wsi nie dadzą mi żyć.
Kasia