Prosiłam o to wolne 2 razy, ale szef się uparł, że mi go nie da, bo jest koniec miesiąca, rozliczenia, planowanie grudnia, jeszcze coś wspomniał o braku pracowników, bo sezon chorobowy. No ale co z tego, skoro takie wyprzedaże są raz w roku! Musiałam tam jechać, a po pracy do zamknięcia galerii upłynęłoby tylko kilka godzin! Co ja mogłabym upolować w tak krótkim czasie? Z tego powodu wykorzystałam starą, jak świat sztuczkę i pojechałam na zakupy. Przez myśl mi nie przeszło, jak to się skończy...
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Musiałam być na tych wyprzedażach!
Uwielbiam Black Friday, nawet tłumy ludzi i kolejki do kas czy przymierzalni mi nie przeszkadzają. Można upolować fajne rzeczy za niewielkie pieniądze. No żal nie skorzystać! Kiedy więc usłyszałam od szefa odmowę w sprawie urlopu, wściekłam się. No jak tak można?
Szef przebąkiwał coś o gorącym okresie w firmie, zamknięciu miesiąca i o brakach w kadrze. No ale to moja wina, że ludzie chorują? To przez innych ja mam nie iść na zakupy? Prosiłam o to wolne znacznie wcześniej i tuż przed, nie udało mi się, więc wykorzystałam przebiegłość.
Tak więc w czwartek zamiast do pracy, poszłam do lekarza. Ściemniałam coś o zapaleniu pęcherza, bo wiedziałam, że trudno to zweryfikować. Doktor dał mi jakąś receptę i coś, na czym mi najbardziej zależało, czyli zwolnienie do końca tygodnia. Szkoda, że nie wiedziałam, jak to się skończy...
Canva
Przyłapano mnie w galerii
Tak więc w połowie dnia, kiedy ja już bardzo obładowana, przemierzałam kolejne alejki, na korytarzu galerii spotkałam... żonę szefa! Niestety, zna mnie dość dobrze, bo mu pomaga i często bywa w firmie. Oczywiście mnie rozpoznała, zagadnęła do mnie, ale na szczęście szybko udało mi się zakończyć rozmowę i pójść dalej.
Przez cały weekend modliłam się, by nie powiedziała o tym mężowi. Niestety, szef już rano w poniedziałek mnie wezwał do siebie i powiedział, że wie o moim "lewym" zwolnieniu. Gadał coś o niesubordynacji, oszustwie i działaniu na szkodę firmy i jego, po czym wręczył mi zwolnienie dyscyplinarne.
Próbowałam się bronić, tłumaczyć, przepraszać, niestety wszystko na nic. Musiałam odejść z firmy. Teraz więc muszę poszukać pracy. Czy ma ktoś jakąś ciekawą ofertę?
Magda