"Nie wiem, jak mam to powiedzieć córce. Obiecałam jej, że pójdzie na studniówkę. To już tak naprawdę za chwilę, ale ja sobie wszystko przeliczyłam i niestety, ale wychodzi mi, że jeśli przygotuję święta dla całej rodziny i kupię prezenty, to nie ma szans, żeby mi wystarczyło jeszcze na studniówkę. A ona chciała iść z chłopakiem. Jego rodzice też majętni nie są, więc to oczywiste, że musiałabym zapłacić też za niego. Dla mnie to powalająca kwota. Wy też tyle musicie zapłacić? Zorganizowaliby studniówkę w jakiejś remizie albo na wiejskiej sali, każdy by coś przyniósł do jedzenia i i koszt nie byłby aż tak wysoki".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wiedziałam o tym od dawna
To prawda. I gdy córka po raz pierwszy powiedziała mi, że ona chce iść na tę studniówkę, to ja nawet sobie wymyśliłam, że co miesiąc będę coś odkładać do koperty i później będzie łatwiej.
Robiłam tak! Ale wciąż wypadały mi jakieś niezapowiedziane wydatki i musiałam z tej koperty wyciągać.
No i tym sposobem koperta aktualnie jest pusta, a ja muszę zapłacić za studniówkę w przyszłym miesiącu i to od razu całość.
A przecież teraz będą święta
W dodatku w tym roku u nas i cała rodzina się zjedzie. Muszę przygotować mnóstwo jedzenia, a ryby są takie drogie.
Studniówka naszych dzieciaków kosztuje 1100 zł za dwie osoby. Nauczyciele wymyślili sobie jakieś dodatkowe atrakcje. Wybrali też salę, która jest piękna, ale bardzo droga.
Po co to wszystko? Czy u Was też to tak wygląda? Dla mnie to pieniądze wyrzucone w błoto. Myślę, że spokojnie można by było zorganizować fajną studniówkę za 150 zł od osoby, tylko wszyscy by się musieli zaangażować, a nie tylko liczyć na gotowe.
Nauczyciele sami sobie taki zawód wybrali. Mogliby więc rozdzielić obowiązki. Ktoś by ubrał wiejską salę, ktoś by ugotował, a jeszcze inny by zadbał o atrakcje. DJ też moim zdaniem nie jest potrzebny. Szkoła ma super nagłośnie nie i można by je wykorzystać.
A wstęp to nie wszystkie koszta
Trzeba przecież jeszcze te dzieciaki jakoś ubrać. Chłopak to sobie może kupić garnitur i wykorzysta go i na maturę i na inne okazje. Ale dziewczyna? Przecież w takiej zdobnej sukience już nigdzie nie pójdzie. Ewentualnie na jakieś wesele.
Do tego fryzjer, makijażystka. Bo teraz to każda pannica chce się pokazać z okazji studniówki.
Nie wiem, jak ja podołam. No chyba będę musiała pożyczyć. Bo co jaj jej powiem, jak ona się nastawia.
Sukienkę może gdzieś w lumpeksie utrafię? Nie wiem sama naprawdę. Ale córka będzie zawiedziona, jak jej odmówię.
Oby to był pierwszy i ostatni bal, na jaki chce iść. Powinna znaleźć sobie chłopaka z pieniędzmi. Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie. Zwłaszcza że 500+ to niedługo się skończy. Wtedy to już w ogóle nie wiem, jak sobie poradzę.
Helena