"Mam 20 lat. Zaczynam właśnie samodzielne życie. Znalazłem sobie kawalerkę do wynajęcia, którą trzeba umeblować. Muszę zapłacić kaucję, kupić sporo rzeczy na start. Wydatków będę miał od groma. Zbierałem już na to od półtora roku. Nie płaciłem mamie za utrzymanie i wszystko mogłem odkładać, ale wiadomo, miałem jakieś tam swoje wydatki. Stwierdziłem więc, że fajnie by było, jak bym dostał od niej na odchodne moje pieniądze z komunii. To było dawno, ale z tego co pamiętam, to uzbierała się całkiem niezła sumka. Byłoby, chociaż na kaucję. Poprosiłem więc, ale odpowiedź mamy mnie mocno zirytowała".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zaczynam nowe życie
Pracuję, odkąd skończyłem 18 lat. Mam to szczęście, że mieszkając przy rodzicach, nie muszę nawet dokładać się do opłat. Moi koledzy od czasu gdy rozpoczęli pracę, normalnie się dorzucają i do rachunków i do zakupów.
Ja przez ponad dwa lata mogłem odłożyć konkretną sumkę pieniędzy, ale wiadomo, miałem też jakieś tam swoje wydatki. Nie prosiłem już na przykład rodziców o nowe ubrania, czy buty.
Prawda jest taka, że dałbym radę rozpocząć nowe życie z tym, co udało mi się odłożyć. Ale na przykład taka kaucja to kompletnie zamrożone pieniądze. No i co, jak będę chciał tam mieszkać na przykład przez 10 lat, to te pieniądze stracą na wartości, a ja nie będę mógł ich wykorzystać.
Wymyśliłem więc rozwiązanie
Liczę każdy grosz. Za pieniądze z kaucji mógłbym kupić sobie telewizor i grill elektryczny. Marzę o tym grillu, bo kocham gotować, ale nie zostanie mi na niego, jak wydam pieniądze na kaucję.
Najlepiej byłoby zatem, gdyby udało mi się zorganizować jakieś niespodziewane pieniądze. Takie, których sam nie zarobię. Wtedy nie będzie mi ich żal.
No i w ten sposób przypomniałem sobie, że przecież była taka kasa. Dostałem ją na komunię.
Mama zorganizowała mi takie przyjęcie, jakiego nie miał nikt w klasie. Wszyscy mi zazdrościli.
Gości było dużo, więc i kasy sporo zostawili. A co się z nią stało?
Poprosiłem mamę o te pieniądze
Pamiętam, że były tam jakieś rozmowy, że coś sobie za nie kupię, ale później to wszystko ucichło i jestem wręcz przekonany, że ja nic z tej kasy nie miałem, a przecież była moja.
Odważnie więc zapytałem, czy mógłbym ją teraz, na odchodne dostać. A moja mama tylko spojrzała na mnie takim dość zawiedzionym wzrokiem i powiedziała:
Synu, naprawdę? A nie pomyślałeś o tym, że przyjęcie trzeba było za coś zorganizować? A ubrać Cię? A umeblować pokój? Przecież ja tych pieniędzy już dawno nie mam.
Ale jak to? Pomyślałem sobie w pierwszym momencie, że ktoś mi mamę podmienił. Zawsze była wyrozumiała, a teraz odpowiedziała mi w taki sposób? Przecież to były moje pieniądze. Moje przyjęcie. A zorganizowanie go jest dla rodzica obowiązkiem.
Tak mnie to zirytowało, że miałem ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść, ale przecież wcześniej muszę zabrać swoje rzeczy. Do czasu wyprowadzki więc żyję jakoś z tymi moimi rodzicami, ale chcę stąd uciec jak najprędzej. Jestem zawiedziony.
Wasi rodzice też nie oddali Wam pieniędzy z komunii?
Filip