"Do nowego mieszkania wprowadziłam się kilka miesięcy temu. Bardzo podobała mi się okolica, ale nie do końca dogadywałam się z sąsiadami, a raczej w ogóle nie miałam z nimi kontaktu, bo wszyscy przemykają obok siebie jak duchy. Dziwne, bo w mojej miejscowości rodzinnej jest inaczej. Dlatego byłam w szoku, gdy w skrzynce na listy znalazłam kartkę od jednej z sąsiadek".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Liścik od sąsiadki
Gdy zobaczyłam zaadresowany do mnie list, poczułam szybsze bicie serca i pomyślałam sobie, że to jakieś anonimowe oskarżenia w moim kierunku. Zestresowałam się, ale przecież zdałam sobie sprawę z tego, że nic złego nie robię i nie ma powodów, aby mnie nękać czy zgłaszać mnie do spółdzielni. Gdy otworzyłam list, moim oczom ukazała się kartka z krótkim, ale bardzo poruszającym zdaniem, które sprawiło, że naprawdę zrobiło mi się cieplej na duszy i aż łzy napłynęły mi do oczu.
Gdy przeprowadziłam się do Warszawy, nie miałam tutaj nikogo i dopiero od kilku dni zaczęłam mieć kontakt z koleżanką z pracy, dlatego do tej pory wieczorami bardzo mi się nudziło i aby umilić sobie czas, śpiewałam. Chodziłam po mieszkaniu i wykonywałam moje ulubione piosenki i szczerze mówiąc, nie myślałam, to aż tak słychać i ktokolwiek z moich sąsiadów będzie świadkiem moich wystąpień.
canva.com, archiwum prywatne
Zyskałam przyjaciółkę
W liście, o którym wcześniej wspomniałam, starsza sąsiadka z mieszkania nade mną napisała, że bardzo podoba jej się to, co i jak śpiewam. Zorientowałam się już, że jest tak samo samotna jak ja i być może dlatego te moje wykonania sprawiły, że nie było jej aż tak źle. Po tym liście postanowiłam, że odwiedzę moją koleżankę z piętra wyżej.
Pewnego dnia upiekłam ciasto, zaparzyłam kawę do termosu, bo nie wiedziałam czy starsza pani ją ma i wybrałam się piętro wyżej, aby miło spędzić czas z osobą równie samotną co ja. Nie spodziewałam się, że tak szybko miną te godziny wspólnie spędzone i okazało się, że Gabriela została moją bratnią duszą, z którą regularnie spotykam się na kawę, a przy okazji śpiewam jej. Widzę, że dzięki mnie odżyła i zaczęła mieć chęci do życia, a ja także czuję się zdecydowanie lepiej. Kto powiedział, że przyjaciółka nie może być starsza o kilkadziesiąt lat?
Marzena