„Kuzynka poprosiła mnie o to, żebym została matką chrzestną dla jej córki. Choć tylko sporadycznie mamy ze sobą kontakt, bo mieszkamy od siebie stosunkowo daleko, nie miałam wątpliwości, że nie mogę jej odmówić. Kiedy udałam się do kancelarii parafialnej po odpowiednie zaświadczenie, zaniemówiłam. Okazało się, że ksiądz wykreślił mnie z listy parafian! Nie uwierzycie, kto za tym wszystkim stał...”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Ksiądz wykreślił mnie z listy parafian
Niedawno otrzymałam telefon od kuzynki z prośbą o zostanie matką chrzestną dla jej córki. Choć tylko sporadycznie mamy ze sobą kontakt, bo mieszkamy od siebie stosunkowo daleko, nie miałam wątpliwości, że nie mogę (i nie chcę) jej odmówić. Od razu się zgodziłam i kolejnego dnia udałam się do kancelarii parafialnej po odpowiednie zaświadczenie.
Pomimo że jestem osobą wierzącą, nie jestem częstym gościem w kościele. Ostatni raz byłam tam na komunii siostrzenicy, a wcześniej na chrzcinach mojego syna. Wynika to z mojej odrazy, jaką żywię do całego kleru za te wszystkie potworne rzeczy, które wyprawiają. Na ten temat mogłabym książkę napisać, ale przechodząc do meritum, okazało się, że ksiądz wykreślił mnie z listy parafian.
I co najlepsze, nie tylko mnie, ale też mojego męża i naszego syna, który zaledwie dwa lata wcześniej przyjmował sakrament chrztu. Możecie sobie tylko wyobrazić, jak bardzo byłam zdziwiona, gdy podałam mu adres, pod którym mieszkamy, żeby mógł przygotować wspomniane zaświadczenie, a on uznał, że poza dziadkami męża, u których tymczasowo pomieszkujemy i jesteśmy zameldowani, nie ma w swojej dokumentacji żadnych innych osób.
Ciężko mi uwierzyć, kto za tym wszystkim stał
Ksiądz szybko odnotował moje zaskoczenie i powiedział:
Nie rozumiem, co tak panią szokuje. Księdza po kolędzie nie raczycie przyjmować z kopertą, do kościoła nie przychodzicie i na tacę nie dajecie, to o co chodzi? Widocznie nie chcecie należeć do naszej parafii. Dziadkowie, u których mieszkacie, to potwierdzili.
Dla pewności zapytałam jeszcze, czy dostanę to zaświadczenie, czy nie. Niestety spotkałam się z odmową. No cóż, jak widać, gór nie przeniosę. Nie dziwię się, że ludzie odchodzą od kościoła, skoro spotykają się z takim traktowaniem. Czy bogactwo naprawdę aż tak przysłania oczy dzisiejszym kapłanom? Kiedyś chyba tak nie było.
Czułam się bardzo niezręcznie, kiedy musiałam powiadomić o wszystkim moją kuzynkę. Jej także ciężko było uwierzyć w to, że ksiądz nie tylko nie wydał mi zaświadczenia dla chrzestnej, ale też wykreślił z listy parafian.
Paula