„Palił nam się grunt pod nogami i zwyczajnie na świecie potrzebowaliśmy kasy. Przez własną głupotę narobiliśmy sobie dość sporych długów. Długo myśleliśmy, co by tu zrobić, żeby odbić się od dna i w końcu wymyśliliśmy — bierzemy ślub! Byliśmy pewni, że kasa z kopert pomoże nam spłacić długi. Niestety po przeliczeniu szybko tego pożałowaliśmy!”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Potrzebowaliśmy kasy, więc... wzięliśmy ślub
Jestem w związku z Maćkiem już 13 lat. Między nami różnie się układa. Raz jest lepiej, raz gorzej. Jednak jesteśmy razem na dobre i na złe, obiecaliśmy to sobie i tego się trzymamy. Ostatnio trochę nam się pokomplikowały sprawy finansowe i zaczęliśmy ratować się pożyczkami. Niestety przez własną głupotę narobiliśmy sobie dość sporych długów.
Długo myśleliśmy, co by tu zrobić, żeby odbić się od dna i w końcu wymyśliliśmy — bierzemy ślub! Nie będę ukrywać, rodzina była dość zaskoczona tym faktem. W końcu przez tyle lat nie zostaliśmy nawet narzeczonymi, a na pytania o ślubie zawsze zgodnie odpowiadaliśmy, że nie jest on nam potrzebny do szczęścia.
Mama Maćka była pewna, że jestem w ciąży, a moi rodzice obstawiali, że planujemy zaciągnąć kredyt na budowę wymarzonego domu. Jakby tu rzec, wszyscy byli w błędzie, bo nam chodziło tylko o... pieniądze. Byliśmy pewni, że kasa z kopert pomoże nam spłacić długi.
Szybko pożałowaliśmy tej decyzji
Zaprosiliśmy, kogo się dało, stwierdzając, że im więcej gości, tym więcej kasy. Na zaproszeniach wyraźnie podkreśliliśmy, że zamiast prezentów wolimy banknoty. Organizując wesele, zrobiliśmy to maksymalnie po kosztach, zaciągając kolejną pożyczkę. Wynajęliśmy najtańszą salę, nie zważając nawet na negatywne opinie w sieci. Zatrudniliśmy kapelę, która pod względem cenowym wypadała najkorzystniej. Nawet suknię ślubną pożyczyłam od kuzynki, tłumacząc jej, że tylko coś pożyczonego przyniesie mi szczęście na nowej drodze życia.
Żadnych słodkich stołów, kamerzysty, fotobudek ani innych atrakcji. Oszczędzaliśmy na wszystkim, na czym tylko się dało. Byliśmy pewni, że goście hojnie nas obdarują i uda nam się spłacić długi. Niestety, po przeliczeniu kasy z kopert, szybko pożałowaliśmy tego pomysłu.
Nie dość, że wszyscy potruliśmy się jedzeniem, a zespół grał tak, że aż głowa bolała, a parkiet dosłownie świecił pustkami, to w dodatku pieniędzy z prezentów od gości nie wystarczyło nawet na spłacenie pożyczki, którą zaciągnęliśmy na organizację wesela. Drugi raz nie popełniłabym tego samego błędu! Maciek też żałuje! Byliśmy pewni, że to wypali...
Karolina