"Porządek? A po co? Przecież lepiej poleżeć na kanapie i oglądać telewizję. Tak przynajmniej twierdzi mój mąż. Ja w końcu stwierdziłam, że już nie mam siły robić wszystkiego za niego. On nawet nie potrafił odnieść po sobie kubków do zmywarki. Stwierdziłam, że pora coś z tym zrobić. Rozmowy nie przynosiły skutku, więc postanowiłam zachowywać się tak jak on. Teraz w naszym domu jest tak brudno, jak nigdy wcześniej. Trwa walka charakterów"
*Publikujemy list od czytelnika
Mąż po sobie nie sprząta
Mąż to prawdziwy synek mamusi. Ona wszystko za niego robiła. Teściowa była prawdziwą niewolnicą. Sprzątała, gotowała, prała, pracowała... Brak słów. Ja na pewno nie pozwolę zrobić z siebie służącej. Kiedy byliśmy narzeczeństwem, Krystian jakoś potrafił po sobie posprzątać. Kilka razy nawet ugotował mi obiad. Niestety, czar prysł, kiedy tylko wzięliśmy ślub. Myślał, że uda się mu mnie sobie podporządkować. Nie ma szans!
Miałam już dość ciągłego sprzątania po nim, wynoszenia naczyń, odkurzania i mycia podłóg. Żadne rozmowy nie przynosiły rezultatu. On tylko kiwał głową i nadal robił swoje. Postanowiłam, więc że przyszła pora na drastyczne środki. On się tego nie spodziewał, a ja nie sądziłam, że to zabrnie aż tak daleko.
Teraz w naszym domu panuje chaos
Skoro mąż po sobie nie sprząta, ja też przestałam. Nie robię zupełnie nic. W zlewie jest stos brudnych naczyń. Już nie ma w szufladach i szafkach ani jednego czystego kubka czy talerza. Trwa walka charakterów, bo mąż doskonale wie, co robię. Nie komentuje tego. Po prostu zaczął jeść na mieście, a z pracy przychodzi coraz później do domu. Ostatnio kupił sobie papierowe kubki, żeby w nich pić herbatę. Obserwuje mnie i czeka, aż wybuchnę. Przyznam, że jestem temu bliska. Już nie mogę znieść tego syfu.
Czy to przyniesie skutek?
Już tak daleko zaszłam, teraz nie mogę odpuścić. Boję się, że uda się mu mnie całkowicie zdominować i to ja przegram. Później będę musiała cały czas mu usługiwać i z porządkami zostanę sama.
Oboje pracujemy zawodowo, więc powinniśmy dzielić się obowiązkami zawodowymi po połowie. On jednak tego nie rozumie. Uważa, że skoro zarabia więcej, to ja powinnam wziąć na siebie sprzątanie oraz gotowanie. Twierdzi, że to obowiązek każdej kobiety. Jest mi przykro, że sprowadza moją rolę do bycia służącą. Na pewno nie odpuszczę. Wytrwam do końca, choćbym miała zarosnąć brudem. On w końcu pierwszy sięgnie po odkurzacz!
Zdesperowana Żona