"Nie wiem, co ci ludzie mają w głowach, żeby w tak bezsensowny sposób komentować czyjąś ciążę i jeszcze nie pomyśleć, że mogą kogoś tym zranić... Gdy tylko ktoś z rodziny, znajomych, koleżanek pyta mnie o płeć dziecka, słyszę na koniec: "Ooo, znowu córka. Przykro mi, może następnym razem będzie chłopiec...". Dzielę się naszą radością, a oni, zamiast się cieszyć... zaczynają mnie pocieszać! Czy naprawdę drugie dziecko tej samej płci to powód do litości?!"
*Publikujemy list od czytelniczki.
Zawsze marzyliśmy o dwójce dzieci
Razem z mężem planowaliśmy sobie, że chcemy mieć dwoje dzieci. Nie zastanawialiśmy się nad płcią... Po przejściach w pierwszej ciąży było mi kompletnie wszystko jedno, czy chłopiec, czy dziewczynka. Byle zdrowe. Pierwsza córka urodziła się z wadą, dopiero po porodzie miało się okazać, czy ta wada jest wrodzona i czeka nas operacja i kilkanaście lat wysiłków, czy to tylko wada ułożeniowa, a więc do dużo krótszej rehabilitacji. Mieliśmy ogromne szczęście, bo okazała się tą drugą. Uporaliśmy się z nią w rok pod okiem fizjoterapeutów. Nie było lekko, ćwiczenia wykonywałam na dziecku dniami i nocami, zwłaszcza nocami, gdy rozluźnione mięśnie pozwalały osiągnąć lepsze efekty. A potem usypianie. I tak w kółko. Chodziłam jak zombie, bo spałam w totalnie losowych porach.
Gdy okazało się, że drugi raz jestem w ciąży, płakałam z radości, że tak szybko się udało, ale i z niepokoju, czy dobrze się skończy. Czas pierwszej ciąży wspominam bardzo ciężko, dlatego gdy po badaniu USG w 20. tygodniu okazało się, że córka będzie zdrowa, odetchnęliśmy z ogromną ulgą i myśleliśmy, że teraz już będziemy mogli cieszyć się naszym ukochanym maluszkiem bez cienia trosk. Ale niestety...
Gdy zdradzałam płeć dziecka, wszyscy zaczynali mnie pocieszać. WTF?!
Traf chciał, że parę miesięcy wcześniej Ewa, siostra mojego męża, urodziła drugie dziecko. Synka. Maluszek ma starszą o 3 lata siostrę. Wszyscy się rozczulali, że tak fantastycznie im się ułożyło. Nie dość, że parka, to jeszcze chłopiec i dziewczynka, no idealny układ. Będzie córeczka tatusia i synek mamusi. Będzie można kupować lalki i samochody, w piłkę pograć i zaplatać warkocze. Pełen serwis... Ewa co prawda traktowała z dystansem wszystkie te zachwyty otoczenia.
Niedługo kolej na mnie. Mieliśmy teraz sporo okazji do spotkań rodzinno-towarzyskich, bo zaliczyliśmy wyjazdy na Wielkanoc, majówkę... Pochwaliliśmy się przy okazji tym, że spodziewamy się drugiej córeczki. Jednak za każdym razem pierwsza reakcja osoby na wieść o tym, że będzie druga dziewczynka, była niemal jednakowa:
Znowu córka? Oj... Może do trzech razy sztuka...
Przykro mi, że nie chłopiec...
Szkoda, że się tak ułożyło. Ale dwie córki to też OK, przynajmniej macie już ubranka...
Jeszcze te miny wyrażające współczucie. Serio?! Skąd w ogóle takie przeświadczenie, że kobieta w ciąży może potrzebować pocieszenia, bo będzie miała dwoje dzieci tej samej płci? Czy oni naprawdę nie pomyśleli, że takimi komentarzami mogą zranić mnie i męża?... Najbardziej mi przykro z tego powodu, że nikt nie wyłamał się z tego schematu... nawet siostra mojego męża. Czyżby myślała, że im zazdrościmy?
Czy bez syna nasza rodzina jest wybrakowana?
Nie wiem, jakoś nie mogę poukładać sobie tego w głowie. Wydawało mi się, że posiadanie rodzonej siostry to ekstra układ, kiedyś obie nasze córki będą mogły zostać też najlepszymi przyjaciółkami i polegać na sobie w trudnych chwilach. Wiecie, solidarność jajników. A tu wszyscy nasi bliscy tak nas zgasili!
Czy naprawdę rodzinie bez chłopca i dziewczynki czegoś brakuje?!
Anka, mama w 38. tc