"Moja teściowa jest bardzo męcząca. Cały czas gada, gada i gada! Na dodatek ma strasznie denerwujący głos i opowiada o rzeczach, które mnie tak naprawdę nie interesują. Tłumaczyłam mężowi, że czasami nie mogę jej znieść i potrzebuję odpoczynku, żeby później móc z nią rozmawiać. On jednak tego nie rozumie i ją regularnie do nas zaprasza. Jego zdaniem robię z igły widły"
*Publikujemy list od czytelnika
Teściowa jest bardzo męcząca
Muszę przyznać, że moja teściowa jest po prostu okropna. To człowiek, którego bardzo trudno mi znieść. Teoretycznie jest uprzejma i miła. W praktyce co chwilę pojawiają się z jej strony drobne uszczypliwości i złośliwości. Chce sprawiać nam przykrość. Obraża nie tylko mnie, ale również nasze dzieci. Oczywiście jej synek jest w porządku i zawsze go broni, nawet jak nie zachowuje się dobrze.
Zawsze przymykam na to wszystko oko, jednak najgorsze jest to, że ona ciągle gada, gada i gada! Nie można jej opanować. Przy niej nie da się dojść do głosu, ponieważ to, co ona ma do powiedzenia jest jej zdaniem najważniejsze. Czasami opadają mi ręce. Po prostu się wyłączam podczas jej monologów, a głowa aż mi pęka od nadmiaru informacji!
Mąż ją do nas często zaprasza
Tłumaczyłam mojemu mężowi wielokrotnie, że jego matka jest bardzo upierdliwa i męcząca. Kompletnie nie trafia do mnie jej charakter. Niestety, on tego nie rozumie i jego zdaniem wszystko jest w porządku. Najgorsze jest to, że bardzo często ją do nas zaprasza. Prosiłam go, żeby tego nie robił. Mówiłam, że odwiedziny co dwa albo trzy dni to grube przegięcie. On jednak mówi, że mama się nudzi, więc nie chce jej sprawiać przykrości i chce urozmaicać jej czas, a ja przecież siedzę w domu z dziećmi, więc również przyda mi się towarzystwo, kiedy on jest w pracy.
Jestem bezsilna
Rozumiem, gdyby to jeszcze on sam chciał spędzać czas ze swoją mamą. Niestety tak nie jest. On po prostu uszczęśliwia mnie na siłę, a ja naprawdę tego nie potrzebuję. Moje rozmowy zdają się na nic. On niczego nie rozumie, a kiedy mówię mu o swoich problemach, mąż zaczyna się śmiać i podkreśla, że przesadzam.
Czuję kompletny brak zrozumienia z jego strony, a czasami mam nawet wrażenie, że on specjalnie robi mi na złość. Dlaczego jest taki okrutny? Przecież ja nie robię czego złego! Niczym nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Może powinnam powiedzieć po prostu teściowej, żeby przestała do nas przyjeżdżać?
Wkurzona Synowa